Ze wstępnych ustaleń śledczych wynika, że ofiarą była pochodząca z Ukrainy 27-letnia partnerka polskiego turysty. Jak poinformowała policja, mężczyznę - Jana Jerzego Ł. - aresztowano w poniedziałek wieczorem w pobliżu przejścia granicznego z Kambodżą. Stamtąd przewieziono go do Bangkoku, gdzie jest przesłuchiwany. Jak wynika z brytyjskiego rejestru spółek, Ł. od stycznia prowadził zarejestrowaną w Londynie firmę zajmującą się usługami reklamowymi. Taksówkarz zauważył dziwne zachowanie Polaka Do zbrodni doszło wynajętym mieszkaniu na 32. piętrze kondominium, w biznesowym centrum Bangkoku. Jego lokatorem był 25-letni Jan Jerzy Ł., który od 29 kwietnia przebywał w Tajlandii jako turysta. Jak informują miejscowe media, w poniedziałek około południa Polak w pośpiechu spakował bagaże i zamówił taksówkę, która miała go zawieźć do granicy z Kambodżą. Na nagraniach z kamer zainstalowanych przed budynkiem widać, jak mężczyzna wsiada do pojazdu. Z relacji kierowcy wynika, że klient poprosił najpierw o kurs do okolicznych kasyn. Po drodze taksówkarz zwrócił uwagę na jego nietypowe, nerwowe zachowanie. W pewnej chwili, za pośrednictwem tłumacza w aplikacji, Polak miał go zapytać o możliwość wynajęcia osoby, która mogłaby mu pomóc w pozbyciu się ciała. Taksówkarz natychmiast odwiózł turystę z powrotem na osiedle, a o jego dziwnym życzeniu poinformował ochronę. Zaalarmowani pracownicy administracji postanowili sprawdzić stan opuszczonego przez Polaka mieszkania i odnaleźli tam zawinięte w białe prześcieradło zwłoki. Wezwani na miejsce śledczy ustalili, że ofiara nie żyła od soboty lub niedzieli. Na jej częściowo poćwiartowanym ciele odnaleźli liczne rany zadane nożem. Obok łóżka znaleziono ręczną piłę - wynika z relacji policjantów. Podejrzany aresztowany na granicy Zanim mundurowi dojechali na miejsce zbrodni, Jan Ł. był już w drodze do granicy z Kambodżą. Wojsko i policja aresztowali go tego samego dnia wieczorem w przygranicznym miasteczku Aranyaprathet. We wtorek nad ranem trafił na komisariat w Bangkoku, gdzie trwa jego przesłuchanie. Na miejsce wezwano pracowników polskiej ambasady, którzy biorą udział w przesłuchaniu w charakterze obserwatorów - potwierdziło MSZ. Z Bangkoku dla Interii Tomasz Augustyniak