Płonący pociąg widmo pędził po bawarskich torach. "Pościg nie był łatwy"

Oprac.: Sebastian Przybył
Pozbawiony maszynisty i płonący pociąg widmo pędził po torach na południu Niemiec. Pościg za rozpędzoną lokomotywą był nie lada wyzwaniem dla lokalnych służb, a akcja gaśnicza wymagała wsparcia kilkunastu zastępów straży pożarnej. Jak donoszą niemieckie media, pociąg w ogniu udało się zatrzymać dzięki przestawianiu zwrotnic i nakierowaniu go na ślepy tor, zakończony kozłem oporowym.

Lokomotywa zaczęła z niewyjaśnionych dotąd przyczyn poruszać się sama, zaś rozpędu nabrała dzięki nachyleniu terenu, po którym biegł tor. Pierwsze doniesienia o tym, że płonący pociąg widmo przemieszcza się na linii między Monachium a Freilassing dotarły do służb ok. godz. 3 w nocy z czwartku na piątek, o czym zaalarmował kierownik ds. bezpieczeństwa Deutsche Bahn.
Z uwagi na dużą pochyłość początkowo lokomotywa poruszała się z dużą prędkość, a pościg był nie lada wyzwaniem. Jednak jak przekazała gazeta "Berchtesgadener Anzeiger", "dzięki umiejętnym decyzjom służb udało się przestawić zwrotnice i skierować płonący pociąg na tor na wschód od stacji kolejowej, gdzie został wyhamowany po czym uderzył w kozioł opory i w końcu się zatrzymał".
Niemcy. Płonący pociąg-widomo w Bawarii. "Akcja służb nie była łatwa"
Gaszenie lokomotywy nie było początkowo łatwe, ponieważ znajdowała się ona między ekranami akustycznymi, lecz po dotarciu na miejsce dodatkowych zastępów straży pożarnej udało się skutecznie walczyć z ogniem.
Służby działały na miejscu do godz. 9 rano a dzięki dobrej organizacji pracy, niebezpieczna operacja zakończyła się bez ofiar - donoszą niemieckie media. Całą akcję zabezpieczało kilkanaśnie zastępów straży pożarnej, policja federalna i landowa oraz dwie karetki pogotowia ratunkowego.
Służby wciąż ustalają, z jakiego powodu lokomotywa zaczęła się poruszać oraz dlaczego doszło do jej pożaru.