Oburzenie w Niemczech po ruchu Rosji. Ostrzeżenie przed eskalacją
Rośnie napięcie na linii Berlin - Moskwa. - Odrzuciliśmy roszczenia strony niemieckiej - powiedział rosyjski ambasador w Niemczech Siergiej Nieczajew po tym, jak został wezwany do tamtejszego MSZ. Stało się tak w reakcji na wydalenie dwóch niemieckich dziennikarzy z Rosji. Kreml nie ma sobie jednak nic do zarzucenia i podkreśla, że była to "wyłącznie odpowiedź". Jednocześnie ostrzega Berlin przed "eskalacją".
Ruch niemieckich władz, które wezwały w czwartek rosyjskiego ambasadora, to pokłosie decyzji Moskwy ze środy. Wtedy to rosyjskie MSZ oznajmiło, że wydala z kraju dwóch pracowników niemieckiej telewizji ARD.
Rosjanie argumentowali, że wydalają niemieckich dziennikarzy w reakcji na zamknięcie biura rosyjskiej telewizji publicznej Kanał Pierwszy w Berlinie. Jak donosił jeden z rosyjskich pracowników stacji, władze motywowały swoją decyzję "interesami bezpieczeństwa narodowego".
Napięcie na linii Rosja - Niemcy. W tle wydalenie dziennikarzy
Najnowsza decyzja Rosji nie spotkała się z akceptacją władz w Berlinie. Szefowa resortu dyplomacji oceniła, że Niemcy z "całą mocą potępiają" działanie Moskwy. - To nie dopuszczalne, a uzasadnienie jest po prostu fałszywe i kłamliwe - oceniła surowo Annalena Baerbock.
Sprawę komentował też minister stanu w federalnym MSZ. Na antenie stacji ZDF Tobias Lindner przekazał, że wydalenie dziennikarzy jest "absolutnie nie do przyjęcia".
O napięciach na linii Berlin - Moskwa przeczytać można już także na stronach rosyjskiej agencji propagandowej TASS. Jak przekazano, ambasada Rosji w Berlinie potwierdziła, że ambasador Siergiej Nieczajew został wezwany do tamtejszego MSZ.
Ambasador Rosji w Niemczech ostrzega. "To nie pozostanie bez odpowiedzi"
Strona niemiecka zaprotestowała przeciwko wydaleniu pracowników niemieckiej telewizji ARD, jednak Nieczajew odrzucił zaprezentowane stanowisko.
- Odrzuciliśmy roszczenia strony niemieckiej - przekazał Nieczajew, oceniając apel Berlina jako "bezpodstawny". Dodał także, że ruch Moskwy to "wyłącznie odpowiedź" na wcześniejsze działania Niemiec. - Problem nie powstał z naszej winy - podkreślił.
W wydanym komunikacie rosyjska ambasada wskazała też, że nie jest zainteresowana konfrontacją i nalega, by podobne podejście do sprawy wykazał Berlin. Nieczajew przekazał, że kolejne próby ograniczania działalności rosyjskich dziennikarzy w Niemczech uznane zostaną za eskalację i nie pozostaną bez odpowiedzi".
Źródła: TASS, ZDF, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!