Nowe sankcje wobec reżimu Kim Dzong Ila
Administracja USA ogłosiła nowe sankcje ekonomiczne przeciw Korei Północnej, wymierzone w elitę polityczną kraju - komunistyczną nomenklaturę - aby nie pogorszyć i tak dramatycznej już sytuacji materialnej społeczeństwa.
Sankcje mają zablokować dopływ do Korei Północnej artykułów luksusowych, którymi dyktator kraju Kim Dzong Il obdarowuje swych zauszników, kupując ich lojalność. Celem sankcji jest też utrudnienie reżimowi sprzedaży broni za granicę.
Wymierzono je w organa rządu północnokoreańskiego prowadzące tego rodzaju działalność. Chodzi tu m.in. o "Biuro 39", które zajmuje się zbiórką twardej waluty w celu zakupów takich towarów jak drogie alkohole i samochody.
Sankcje godzą też w firmy zagraniczne handlujące z reżimem w Phenianie, które pomagają mu w praniu pieniędzy, fałszowaniu banknotów i przemycie narkotyków.
Na podstawie zarządzenia prezydenta Baracka Obamy będzie się zamrażać amerykańskie aktywa bankowe firm prowadzących interesy z Koreą Północną.
Zakaz handlu artykułami luksusowymi z Phenianem obowiązuje już na mocy rezolucji ONZ, ale sankcje amerykańskie wprowadzają dodatkowe, surowsze kary - informuje administracja.
Sankcje ogłoszono w kilka dni po zwolnieniu przez reżim więzionego w Korei Północnej Amerykanina. Nastąpiło to dzięki mediacji byłego prezydenta Jimmy'ego Cartera, który specjalnie poleciał w tym celu do Phenianu.
Obserwatorzy spodziewali się w związku z tym pewnej odwilży w stosunkach USA z Koreą Północną, ale najnowsze sankcje wskazują na co innego.
Przedstawiciel administracji ds. kontroli zbrojeń Robert Einhorn powiedział jednak, że Waszyngton wciąż liczy na wznowienie negocjacji z Koreą Północną na temat jej programu atomowego.
Rozmowy z Phenianem, prowadzone przez pięć krajów - USA, Chiny, Rosję, Japonię i Koreę Południową - zostały zerwane przez reżim Kim Dzong Ila w kwietniu 2009 r.
Korea Północna oświadczyła kilka lat temu, że wyprodukowała już broń nuklearną; przeprowadziła też kilka prób z tą bronią.
INTERIA.PL/PAP