Rzecznik armii egipskiej generał Mohammed Samir poinformował w środę późnym wieczorem, że sytuacja na północnym Synaju jest "w 100 procentach pod kontrolą". Jak podkreślił w walkach zginęło ponad 100 bojowników oraz 17 egipskich żołnierzy. Według źródeł medycznych wśród ofiar są też cywile. Do zamachów przyznała się grupa o nazwie Prowincja Synaj, która uznaje zwierzchność samozwańczego Państwa Islamskiego (IS). Rzecznik armii egipskiej informował w środę wczesnym popołudniem o trwających walkach między siłami zbrojnymi a bojownikami. Myśliwce F-16 armii egipskiej ostrzeliwały pozycje bojowników w mieście Szejk Zuweid na Synaju - podała AFP. Ugrupowanie Prowincja Synaj oznajmiło w oświadczeniu cytowanym przez Reutera, że zaatakowało ponad 15 obiektów i przeprowadziło trzy zamachy samobójcze. Reuters zastrzegł, że na razie nie można zweryfikować autentyczności komunikatu. Skoordynowana seria ataków Według armii egipskiej bojownicy zaatakowali pięć posterunków. Żołnierze zniszczyli trzy pojazdy wyposażone w broń przeciwlotniczą. Źródła w siłach bezpieczeństwa przekazały, że bojownicy otoczyli posterunek policji w Szejk Zuweid i zaminowali teren wokół, by funkcjonariusze nie mogli się wydostać. Zaminowali także drogę między Szejk Zuweid a obozem wojskowym, by udaremnić nadesłanie posiłków. Skoordynowana seria ataków jest jedną z najpoważniejszych ostatnio na Synaju - zauważa Reuters. Jednym z najsilniejszych działających tam ugrupowań jest właśnie Prowincja Synaj, jeszcze do niedawna nazywająca się Ansar Bajt al-Makdis (Partyzanci Jerozolimy). Ugrupowanie zmieniło nazwę na Prowincja Synaj, aby podkreślić, że półwysep - obok obszarów Syrii i Iraku - stanowi część tworzonego przez IS kalifatu. Częstotliwość zamachów na wojsko i policję na półwyspie Synaj drastycznie wzrosła od czasu odsunięcia od władzy przez armię w lipcu 2013 roku Mohammeda Mursiego, wywodzącego się z Bractwa Muzułmańskiego prezydenta Egiptu. Islamistyczni bojownicy twierdzą, że ataki to odwet za krwawe represje władz i wojska po obaleniu Mursiego.