"Nikt nie zmusi USA i Chin do redukcji emisji CO2"
Małe są szanse na to, by grudniowy światowy szczyt w Kopenhadze zakończył się decyzją zmuszającą wielkie mocarstwa: USA i Chiny do znaczącej redukcji emisji C02 - przyznaje w "Le Monde". Gazeta zauważa jednak, że Francja - wsparta ostatnio przez Brazylię - dąży wciąż energicznie, by osiągnąć na kopenhaskiej konferencji konkretne ustalenia.
Według opiniotwórczej francuskiej gazety, szczyt klimatyczny ONZ nt. walki z globalnym ociepleniem, który odbędzie się od 7 do 18 grudnia w stolicy Danii, "zapowiada się źle". Jak zaznacza dziennik, zdaniem niemal wszystkich ekspertów to wielkie spotkanie raczej nie zakończy się formalnym zobowiązaniem wszystkich krajów do istotnej redukcji dwutlenku węgla. W Kopenhadze może jednak - dodaje dziennik - zapaść deklaracja polityczna, będąca ważnym krokiem ku ograniczeniu w przyszłości emisji CO2.
"Le Monde" zauważa, że najmocniej opierają się porozumieniu w tej kwestii dwa państwa, emitujące największą ilość gazów cieplarnianych na świecie: Stany Zjednoczone i Chiny. Temu wspólnemu amerykańsko-chińskiemu frontowi sprzeciwia się francuski prezydent Nicolas Sarkozy wraz z brazylijskim szefem państwa Luizem Inacio Lulą da Silva, który gościł w ten weekend w Paryżu.
Francuska gazeta podkreśla, że Francja i Brazylia zabiegają o zjednoczenie wokół walki z globalnym ociepleniem innych krajów Europy, Ameryki Południowej, Afryki i Azji.
Jak przypomina "Le Monde", Sarkozy i Lula przyjęli w sobotę wspólną deklarację, wyrażającą stanowisko obu krajów na szczyt w Kopenhadze. Dokument składa się z czterech głównych punktów, przewidujących: spadek o 50 proc. światowej emisji CO2 do 2050 roku; przyjęcie przez bogate państwa strategii zmuszających je do jeszcze większego ograniczenia emisji tego gazu - nawet o 80 proc.; zobowiązanie państw rozwijających się do zdecydowanego odejścia od obecnej tendencji, powodującej ocieplenie klimatu; i wreszcie - "nową i zasadniczą" pomoc państw rozwiniętych dla najuboższych krajów, przede wszystkim afrykańskich.
Brazylia - czwarty w kolejności emitent CO2 na świecie - zobowiązała się ostatnio, że do 2020 roku zmniejszy o 80 proc. deforestację Amazonii, co ma w pewnym stopniu powstrzymać niekorzystne zmiany klimatu.
Jeszcze niedawno planowano, że już w Kopenhadze zapadnie światowe, wiążące porozumienie o redukcji emisji CO2, które zastąpi wygasający z końcem 2012 r. protokół z Kioto. Jednak na trzy tygodnie przed tą konferencją Komisja Europejska przyznała w poniedziałek, że nie ma szans na zawarcie na tym forum ambitnego, wiążącego prawnie porozumienia w sprawie walki ze zmianami klimatycznymi na świecie, gdyż - zdaniem KE - szczegóły mają zostać uzgodnione dopiero później.
INTERIA.PL/PAP