Ding Liren to pierwszy w historii szachowy mistrz świata z Chin. Tym samym zakończył 10-letnie panowanie Norwega Magnusa Carlsena, najwybitniejszego żyjącego szachisty (i być może najwybitniejszego w historii). Magnus Carlsen nie blefował. Abdykacja króla Carlsen miał w Astanie bronić tytułu z 2021 roku, pojedynkując się ze zwycięzcą Turnieju Kandydatów. W nim ponownie triumfował Jan Niepomniaszczij. Tyle że Carlsen zrezygnował z obrony mistrzowskiego tytułu. Wcześniej sugerował, że tak zrobi, ale komentatorzy byli przekonani, że blefuje (wszak Carlsen to także zawodowy pokerzysta). Tymczasem Norweg oświadczył, że nie ma w sobie wystarczającej motywacji, by bronić tytułu. Od dłuższego czasu również kwestionuje sens uprawiania szachów klasycznych - gdzie partie trwają i po siedem-osiem godzin, a sukces coraz mocniej opiera się na zapamiętywaniu tysięcy posunięć przy wsparciu analizy komputerowej. Carlsen preferuje szachy szybsze, w większej mierze oparte na intuicji, talencie i strategii niż wybitnej pamięci. Tym samym do pojedynku o mistrzostwo świata nieoczekiwanie stanął Ding Liren, który w Turnieju Kandydatów zajął drugie miejsce. Czyli de facto przegrał z Rosjaninem. Co więcej, również na Turnieju Kandydatów miało Lirena nie być. Wskoczył w miejsce innego Rosjanina, Sergieja Karjakina. Ten został bowiem zdyskwalifikowany z powodów etycznych - poszło o wypowiedzi, w których otwarcie popierał inwazję na Ukrainę. Dawid kontra Goliat O tym, że w starciu z Niepomniaszczim to Ding Liren był Dawidem, a Niepomniaszczij Goliatem, świadczy wiele innych faktów i ciekawostek. Otóż z dwa lata starszym Rosjaninem po raz pierwszy starł się w 2009 roku i potrzebował blisko 10 lat, by go pokonać. Udało się dopiero za 13. podejściem. Mało tego, w samym pojedynku o mistrzostwo świata Ding Liren do ostatniej partii ani razu nie prowadził, a kilka razy był bardzo blisko przegrania całego meczu. Była to zresztą niezwykła rywalizacja: impulsywnego, wykonującego szybko swoje posunięcia, pewnego siebie Rosjanina z Chińczykiem, który głowił się nad każdym ruchem, przeliczał po wielokroć najróżniejsze warianty, wahał się co rusz, przez co niemal w każdej partii był do tyłu z czasem. Ding Liren pod presją, zdruzgotany Jan Niepomniaszczij Mówiący cicho i ze wzrokiem wbitym w ziemię Ding Liren po pierwszej, zremisowanej partii o mistrzostwo świata przyznał, że nie radzi sobie ze stawką tej batalii. - Jestem nieco przygnębiony. Na początku partii nie myślałem za dużo o szachach. Mój umysł zachowywał się bardzo dziwnie, przytłaczały mnie wspomnienia, emocje, pomyślałem, że coś jest ze mną nie tak. Może to presja. Nic na dziś nie przygotowałem, bo zmagałem się ze swoimi emocjami. Całkowicie zapomniałem jedną z sekwencji. Czułem się źle z powodu stresu - mówił Chińczyk, zaskakując komentatorów tak otwartym komunikowaniem swoich przeżyć. Tymczasem za każdym razem, gdy wydawało się, że Rosjanin go pogrąży, udawało mu się wykaraskać. Po trzech tygodniach walki potrzebna była dogrywka. I gdy w czwartej, ostatniej partii szachów szybkich zanosiło się na kolejną (jeszcze szybszą) dogrywkę, Ding Liren znalazł sposób na Rosjanina i nieoczekiwanie zaczął nacierać czarnymi. Niepomniaszczij w ostatnich sekundach - widząc, że porażka jest nieuchronna - był tak roztrzęsiony, że ze zdenerwowania zrzucił ze stołu zbite wcześniej figury. Drugi raz walczył o mistrzostwo i drugi raz przegrał. Podał rękę przeciwnikowi i pospiesznie opuścił salę. Ding Liren został sam przy szachownicy. Nie mógł uwierzyć, że właśnie spełnił swoje największe marzenie. - Kiedy Jan zrezygnował, to był dla mnie bardzo emocjonujący moment. Znam siebie i wiedziałem, że zacznę zaraz płakać - referował, gdy już ochłonął. Szalony węgierski przyjaciel Na miejscu od początku wspierał Lirena węgierski arcymistrz Richard Rapport, znany z szalonych partii piękny szachowy umysł. 27-letni Węgier pomagał Chińczykowi przygotowywać się do kolejnych starć z przeciwnikiem. Z biegiem czasu panowie zaprzyjaźnili się, a wyluzowany, długowłosy Rapport stanowił nieocenione wsparcie dla zestresowanego pretendenta. Z Lirenem w Astanie była także jego rodzina. Jak to zazwyczaj bywa, to właśnie oni zainteresowali młodego Dinga szachami. Pochodzący z Wenzhou syn inżyniera i pielęgniarki zaczął grać w wieku czterech lat. Szybko stał się pupilem legendarnego chińskiego trenera Chen Lixinga. W wieku 16 lat sensacyjnie wygrał szachowe mistrzostwa Chin i wywalczył tytuł arcymistrza. - Czasem trudno mi znaleźć inne hobby, które uczyniłoby mnie szczęśliwym - nie ukrywa Ding Liren. Jednak zapytany na konferencji po zdobyciu mistrzostwa o kolejne cele i marzenia nie wahał się długo. - Chciałbym pojechać do Turynu i zobaczyć mecz mojej ulubionej drużyny - Juventusu - odparł.