Pogoda
Warszawa

Zmień miejscowość

Zlokalizuj mnie

Popularne miejscowości

  • Białystok, Lubelskie
  • Bielsko-Biała, Śląskie
  • Bydgoszcz, Kujawsko-Pomorskie
  • Gdańsk, Pomorskie
  • Gorzów Wlk., Lubuskie
  • Katowice, Śląskie
  • Kielce, Świętokrzyskie
  • Kraków, Małopolskie
  • Lublin, Lubelskie
  • Łódź, Łódzkie
  • Olsztyn, Warmińsko-Mazurskie
  • Opole, Opolskie
  • Poznań, Wielkopolskie
  • Rzeszów, Podkarpackie
  • Szczecin, Zachodnio-Pomorskie
  • Toruń, Kujawsko-Pomorskie
  • Warszawa, Mazowieckie
  • Wrocław, Dolnośląskie
  • Zakopane, Małopolskie
  • Zielona Góra, Lubuskie

Niesiołowski: Rosjanie powinni odrabiać lekcję pokory

List Putina jest do przyjęcia, choć nie jest to gest Willly Brandta, pocałunek Kohla, to nie są wypowiedzi Angeli Merkel o winie niemieckiej, ale to jest jednak inny język niż obarczanie Polaków odpowiedzialnością - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM Stefan Niesiołowski, wicemarszałek Sejmu.

/RMF

Konrad Piasecki: Panie marszałku, kto powinien odrabiać dziś lekcję pokory?

Stefan Niesiołowski: Myślę, że przede wszystkim Rosja, dlatego że Rosja fałszuje historię. Cerkiew prawosławna bardzo piękne stanowisko zajęła, ale stamtąd wychodzi - także z instytucji rządowych - fałszowanie historii. Myślę, że te słowa ich dotyczą. Nie dotyczą Niemiec - Niemcy odrobiły lekcję pokory. Nie dotyczą oczywiście Polski.

Myśli pan, że wzywanie Rosjan do odrabiania lekcji na kilka godzin przed wystąpieniem Putina to zręczne posunięcie?

Ale to nie wezwanie, to było ogólne - na tyle ogólne, że - myślę - mieści się w kategoriach tego, co się nazywa dyplomacją. Rosja nie była wymieniona w tej formie - myślę, że to jest dopuszczalne. Inne są niezręczności wypowiedzi różnych polityków, którzy wyraźnie namawiają rząd do tego, żeby obraził Putina. Tego oczekują. To ma być symbol twardości i mądrości - to są głupie rady. Natomiast ta uwaga prezydenta - myślę - mieści się w kategorii dyplomacji.

Panie marszałku, czy wybaczenie i pojednanie - bo jakieś nadzieje na to wiązane są z tymi dzisiejszymi uroczystościami na Westerplatte - z kimś, kto porównuje zbrodnię katyńską z epidemią wśród jeńców radzieckich z 1920 r. jest pana zdaniem możliwe? Czy to jest tak, że po takich słowach i listach Władimira Putina szanse i nadzieje na pojednanie legły w gruzach?

Nie. To chyba zbyt daleko idąca interpretacja. Ten list Putina jest postępem w porównaniu do dotychczasowej kampanii, która się od pewnego czasu toczy. To nie jest wprost porównanie. Oni mają inną wrażliwość, zwracają uwagę na inne rzeczy. To nie było porównanie, natomiast w tym liście jest kilka rzeczy ważnych i właściwie - o ile wiem - to na tym poziomie na pewno po raz pierwszy Rosja przyznała rolę Polski i mówi, że wojna wybuchła 1 września. Dla nich to jest 22 czerwca 1941 r. Zwrócili uwagę na inne rzeczy, mają prawo do tego. To nie jest list wymierzony przeciwko Polsce. Moim zdaniem on jest generalnie do przyjęcia, chociaż oczywiście chciałoby się, żeby był inny, żeby było dużo więcej rzeczy.

A nie razi pana taki analityczny chłód takich listów? Jednak w dobie dyskusji o pojednaniu, o wielkim zbliżeniu polsko-rosyjskim, o puszczeniu w niepamięć czy wybaczeniu tego, co się działo 70 lat temu, mi brakuje trochę uczuć w tym wszystkim.

To prawda.

To był taki list chłodnego analityka historii.

To nie jest gest Willy Brandta, pocałunek Kohla, to nie są wypowiedzi Angeli Merkel o winie niemieckiej - pełna zgoda. Ale to jest jednak inny język niż obarczanie Polaków odpowiedzialnością, i to jest inny język niż te obrzydliwe kłamstwa, które od pewnego czasu płyną z Moskwy na nasz temat - kompletne brednie o tym, że Polska była wspólnikiem Hitlera, że Beck był agentem. Nie chce mi się ich powtarzać, bo to są nonsensy - na ogół popłuczyny po komunistycznej propagandzie, bo to samo komuniści mówili. Ten list jest inny, ale zgadzam się - on jest chłodny, jest mało serdeczny, on wiele rzeczy zawiera takich, które dla Polaków są trudne do przyjęcia. Ale proszę pamiętać, że to jest rosyjska wrażliwość. My też musimy to zrozumieć, że żądanie od nas, żeby cały świat przyjął nasz punkt widzenia, jest żądaniem naiwnym.

Panie marszałku, ale czy nie jest tak, że na te bzdury i na te nonsensy brakuje trochę takiej twardej polskiej reakcji? Rozumiem, że przyjeżdża Władimir Putin, że nie chcemy dać się sprowokować. Ale może należałoby ustami organów rządowych twardo powiedzieć, że to wszystko są właśnie bzdury i nonsensy?

Przecież są takie odpowiedzi.

Nie, oficjalnych odpowiedzi nie ma.

Ja mam całą listę książek, wszystkie je mam na półce. Wyjaśniamy setki razy. Od Halickiego, od Pobóga-Malinowskiego, aż po ostatnie...

Panie marszałku, książki to książki, ale dzisiaj to wywiad rosyjski sterowany przez Kreml mówi takie rzeczy i twardej odpowiedzi ze strony polskiego rządu nie ma.

Są moim zdaniem, wypowiedzi polityków. Także moje wypowiedzi - w końcu wicemarszałka Sejmu. Ale są także wypowiedzi innych polityków - i koalicji rządzącej, i opozycji. W tej sprawie jesteśmy zgodni. Przypominamy nasz punkt widzenia i wyśmiewamy. Czy jest w ogóle sens polemizować ze stwierdzeniem, że Beck, twórca sojuszu polsko-brytyjskiego, który się postawił twardo Hitlerowi, był niemieckim agentem? Czy jest sens w ogóle na tym poziomie odpowiadać? Nie, myślę, że polska odpowiedź jest tu właściwa. Nie przesadzajmy, brednia nie zasługuje na to, żeby ją celebrować.

Panie marszałku, a zmieniając temat. Zgodzi pan się ze mną, że sierpień 2009 roku, to miesiąc definitywnie skończony?

Z kalendarza tak... Chociaż byli i tacy, co i z kalendarzem dyskutowali.

To co jeszcze minister skarbu robi na swoim stanowisku?

Pan nawiązuje do tej wypowiedzi premiera. Proszę pytać premiera o to. Ja myślę, że premier wczoraj uzasadnił.

A pan uważa, że to była dobra, fortunna wypowiedź, to postawienie Grada przed alternatywą: "jeśli do 30 sierpnia nie załatwisz sprawy, to cię wyrzucą"?

Głównym celem ma być to, żeby obalić... To będzie jakaś satysfakcja. Premier podał bardzo przekonujące argumenty: jest pewien proces, który nie jest skończony, ten termin nie został dotrzymany. Jest wiele informacji, wiele spraw. Jest szansa na to, by uratować stocznie. Ja rozumiem, że najwyższą wartością ma być dekompozycja rządu...

Wszystko zgoda, ale czy w takim razie premier powinien stawiać takie ultimatum?

Ja nie podzielam tego poglądu.

Ale to premier chciał zdekomponować swój własny rząd.

Zgadzam się.

Czyli zrobił błąd?

Był pytany o to na konferencji prasowej i odpowiedział na to.

Nie, powiedział to absolutnie z własnej woli. I pan, i ja wiemy o tym doskonale. Zrobił błąd, czy nie?

To mówię. Oczywiście, że powiedział to z własnej woli. Powiedziałem, że wczoraj to pytanie, które pan mi zadaje dzisiaj, redaktor z nie wiem jakiej stacji zadał premierowi. Moim zdaniem premier przekonywująco odpowiedział.

Premier powinien odwoływać dzisiaj Grada, panie marszałku?

Poczekajmy. Premier powiedział, że prosi jeszcze o parę dni namysłu. Ja myślę, że to jest większa wartość - jeżeli tą wartością ma być uratowanie stoczni, bo tak argumentował premier, niż mieć satysfakcję. To jest satysfakcja ludzi, którzy życzą jak najgorzej temu rządowi i - proszę pamiętać - za nic nie odpowiadają. Nie mówię o panu, mówię o politykach, którzy wrzeszczą "precz z Gradem". Nie obchodzi ich nic innego, bo chcą mieć polityczną satysfakcję z dekompozycji rządu. Nie należę do nich, bo my odpowiadamy za Polskę. Oni za nic nie odpowiadają - politycy PiS i SLD. Tu bardziej PiS te hasła, okrzyki i pogróżki podnosi, a PiS za nic nie odpowiada.

RMF

Zobacz także