Kanclerz Olaf Scholz został poddany ostrej krytyce po tym, jak podczas Kongresu Kościoła Protestanckiego przytoczył swój "żart" z posiedzenia Rady Europejskiej, gdzie omawiana była kwestia migracji. - Niemcy muszą mieć wielką plaże nad Morzem Śródziemnym, skoro więcej uchodźców przybywających do Europy przez Morze Śródziemne dociera właśnie do Niemiec niż do poszczególnych krajów faktycznie graniczących z Morzem Śródziemnym - powtórzył Scholz. Olaf Scholz opowiedział "żart" o uchodźcach. Kanclerz w ogniu krytyki Słowa szefa niemieckiego rządu wywołały burzę na scenie politycznej. Nagranie ze "żartem" Scholza zamieściła na Twitterze 22-letnia członkini SPD, której zdaniem "tak socjaldemokratyczny kanclerz nigdy nie powinien mówić o innych ludziach". Z kolei w opinii Lorenza Gösta-Beutina, wiceprzewodniczącego opozycyjnej Die Linke, "szkoda, że Scholz w ogóle został kanclerzem". Krytyka popłynęła również ze strony chadeków: "To żenujące, z czego żartuje Olaf Scholz. Niemiecki kanclerz nie powinien żartować z cierpienia ludzi" - napisał poseł CDU. Organizacja Sea Watch, ratująca uchodźców przypływających do wybrzeży Europy podała, że w samym 2023 roku na wodach Morza Śródziemnego zginęło ponad 1150 osób. "To, co powiedział kanclerz jest kiepskim żartem. Jeśli potrafisz śmiać się z takich rzeczy, nie powinieneś rządzić państwem" - czytamy na Twitterze grupy. Sam Scholz ocenił podczas Kongresu Kościoła Protestanckiego, że w Unii Europejskiej konieczna jest "wspólna odpowiedzialność państw UE za osiągnięcie bardziej sprawiedliwej procedury dystrybucji uchodźców w Europie". Mechanizm relokacji uchodźców w UE. Polska i Węgry przeciw W czwartek wieczorem, po trudnych negocjacjach w Luksemburgu, większość ministrów spraw wewnętrznych UE zgodziła się na kompromis, w celu zakończenia długotrwałego sporu azylowego. Po raz pierwszy kompromis przewiduje procedury azylowe na zewnętrznych granicach UE, ale także dystrybucję migrantów wśród państw członkowskich UE. Kraje, które odmówią przyjęcia migrantów, będą musiały zapłacić ekwiwalent w wysokości 20 tys. euro za każdego migranta na rzecz funduszu zarządzanego przez Brukselę. Przeciwko takim rozwiązaniom były Polska i Węgry.