Swoją pierwszą jazdę tunelem pod Świną, łączącym polsko-niemiecką wyspę Uznam z Wolinem, Laura Isabelle Marisken, ma już za sobą. Burmistrzyni gminy Heringsdorf, położonej po niemieckiej stronie Uznamu, podróż odbyła w ramach sąsiedzkiej wizyty w Świnoujściu - zanim jeszcze zapadła decyzja o oddaniu inwestycji do użytku. Na oficjalnym otwarciu tunelu w piątek Marisken również zamierza się pojawić. Jak mówi, jest to jedna z tych inwestycji, które oznaczają dla Uznamu wielką zmianę. Do tej pory mieszkańcy i turyści mieli dwie drogi dojazdowe na wyspę: przez Wolgast i Anklam. Po polskiej stronie, by przeprawić się na wyspę, trzeba było korzystać z przeprawy promowej - w szczycie sezonu oznaczało to nawet kilkugodzinne oczekiwanie w kolejce na prom. - Otwarcie tunelu oznacza dla nas zupełnie inną dostępność wyspy - mówi Laura Isabelle Marisken w rozmowie z Deutsche Welle. - Z tego punktu widzenia będzie on dla nas szansą, ponieważ do naszych cesarskich kurortów (Ahlbeck, Bansin, Heringsdorf - red.) przyciągamy głównie gości z Berlina i Brandenburgii. Teraz wielu turystów z tego terenu będzie podróżować do nas przez polską stronę. Łatwiej o siłę roboczą Burmistrzyni Heringsdorfu widzi jeszcze jedną szansę dla rządzonej przez siebie gminy: pozyskanie nowych pracowników z Polski. Już teraz ponad 40 procent zatrudnionych w cesarskich kurortach to osoby mieszkające na stałe poza nimi. Wśród nich jest bardzo wielu Polaków. - Poprzez otwarcie tunelu mam nadzieję, że staniemy się jeszcze bardziej interesujący dla większej liczby Polaków. Czas podróży do pracy znacznie się skróci. Może uda nam się przyciągnąć więcej pracowników z Polski. Jako szansę dla Uznamu, zarówno po polskiej, jak i niemieckiej stronie granicy, tunel postrzega także Guenther Jikeli, prezes stworzyszenia "Usedomer Eisenbahnfreunde". Od lat angażuje się on na rzecz lepszego połączenia komunikacyjnego na wyspę. - To wspaniały projekt, na który czekały całe pokolenia - mówi DW euforycznie o tunelu Jikeli i zwraca jednocześnie uwagę na to, o czym po niemieckiej stronie granicy mówi się z obawą: - Ruch samochodowy na wyspie z pewnością się zwiększy, musimy znaleźć sposoby, by go zredukować, najlepiej poprzez rozwój kolei. Więcej dróg dla samochodów na Uznamie nie da się bowiem wybudować. Zakorkowana wyspa Problemy komunikacyjne niemieckiej strony wyspy dobrze zna Michał Faligowski, przewodnik turystyczny i właściciel firmy Hotele i Turystyka w Świnoujściu. Przyznaje, że podczas swoich rozmów z niemieckimi kolegami po fachu nie raz słyszał głosy podziwu odnośnie gigantycznej inwestycji po polskiej stronie. Prace nad jego budową trwały łącznie 5 lat, chociaż samo drążenie tunelu zajęło około pół roku. Inwestycja kosztowała 900 mln zł, z czego prawie 775 mln zł pochodziło z UE. Pozostałą część Świnoujście dołożyło ze środków własnych. - Niemiecka strona przeżyła boom w latach 90. XX wieku. Od tego czasu niewiele nowego się tam wydarzyło, a dojazd na wyspę pod względem technicznym jest w fatalnym stanie - mówi Faligowski DW. - W rozmowach z Niemcami dominują dwie postawy: uznania dla szybkiej budowy tunelu albo obaw o wzrost ruchu na drogach. Sytuacja już teraz jest tam katastrofalna. Bywa, że jadąc np. w stronę Anklam rowerem poruszam się szybciej niż auta na zakorkowanych ulicach.Z opublikowanego w 2017 roku na zlecenie rządu Meklemburgii-Pomorza Przedniego badania wynika, że do 2030 roku, w wyniku otwarcia tunelu, ruch samochodów osobowych na Uznamie wzrośnie o 13 procent. Co wybiorą turyści?Ale nie tylko wzmożony ruch samochodowy wywołuje niepokój po niemieckiej stronie. Część przedstawicieli branży turystycznej obawia się również odpływu gości na polską stronę - nie tylko do Świnoujścia, ale i do bardziej oddalonych od granicy, a teraz łatwiej dostępnych, miejscowości polskiego wybrzeża Bałtyku. Organizacje turystyczne już kilka lat temu apelowały do rządu Meklemburgii-Pomorza Przedniego o stworzenie "planu przyszłościowego" dla cesarskich kurortów tak, aby nie pozostawały one pod względem inwestycyjnym w tyle za szybko rozwijającym się Świnoujściem czy Międzyzdrojami. Ich zdaniem w przeciwnym razie niemieckim kurortom może grozić nawet 10-procentowy spadek ogólnej liczby turystów, którzy już teraz po polskiej stronie mają większy wybór bazy noclegowej. Także ceny, mimo inflacji, wciąż pozostają nieco niższe niż w Niemczech. - Konkurencja o względy urlopowiczów się zaostrza - ocenił niedawno w rozmowie z gazetą "Nordkurier" Ralf Pfoth, zastępca dyrektora Izby Przemysłowo-Handlowej w Neubrandenburgu. Inny rodzaj urlopowiczów Konkurencji pod tym względem między polską, a niemiecką stroną nie widzi natomiast Michał Faligowski. - Mamy zupełnie inny rodzaj klienta - przekonuje. - Ci, którzy decydują się na urlop po niemieckiej stronie cenią sobie spokój, starą kurortową architekturę. Świnoujście i polskie wybrzeże mają zupełnie inny charakter.Tego samego zdania jest burmistrzyni Heringsdorfu: - Świnoujście ma inny rynek turystyczny niż cesarskie kurorty. Szczególnie w temacie turystyki jednodniowej otwarcie tunelu będzie miało ciekawy efekt i to po obu stronach granicy - przewiduje Marisken. - Do tej pory niektórzy turyści, którzy u nas nocowali, rezygnowali z wycieczek do Międzyzdrojów czy Rewala, bo musieli czekać w szczycie sezonu nawet kilka godzin na prom. To samo dotyczy polskich turystów, którzy chcieli przyjechać do nas na kilka godzin. Teraz dojazd dla obu strony będzie znacznie łatwiejszy. Redakcja Polska Deutsche Welle/Monika Stefanek