Fani talentu Johnn'ego Ruffo są w smutku i żałobie po śmierci gwiazdora. Popularny australijski wokalista zmarł w piątek w wieku zaledwie 35 lat na śmiertelną chorobę - raka mózgu. Mężczyzna walczył z nowotworem od sześciu lat. Krótko po usłyszeniu diagnozy przeszedł operacje usunięcia guza. Niestety, śmiertelna choroba powróciła trzy lata później. W zeszłym roku Ruffo poinformował, że jest nieuleczalna. Johnny Ruffo nie żyje. Australia w żałobie Johnny Ruffo zasłynął z bycia finalistą programu "X Factor Australia". Następnie spełniał się, grając w rodzimej operze mydlanej pt. "Nie ma jak w domu". Wreszcie został zwycięzcą "Tańca z gwiazdami". 35-latek pracował także jako prezenter telewizyjny. Mężczyzna relacjonował swoje zmagania z chorobą w mediach społecznościowych. Jego konto obserwowało 272 tys. użytkowników. "35 i na pewno to czuję!!! Dziękuję za kolejne okrążenie słońca" - pisał z okazji kolejnych urodzin, załączając zdjęcie. Zmarł Johnny Ruffo. "Moje serce pękło" "Był bardzo utalentowanym, uroczym, a czasem bezczelnym chłopcem. Johnny był bardzo zdeterminowany i miał silną wolę. Walczył do samego końca i walczył tak mocno, jak tylko mógł. Taka piękna dusza, która ma o wiele więcej do zaoferowania" - napisano w pożegnalnym wpisie. Przekazano, że 35-latek odszedł w otoczeniu najbliższych "przy wsparciu niesamowitych pielęgniarek i lekarzy". Swój żal i smutek po śmierci Johnn'ego Ruffo wyraziła również popularna wokalistka Mel B, która była jedną z jurorek "X Factor Australia". "Moje serce właśnie pękło" - napisała w komentarzu pod pożegnalnym wpisem. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!