W Brukseli ze znacznym opóźnieniem rozpoczął się nadzwyczajny szczyt Rady Europejskiej. Przywódcy państw członkowskich dyskutują na temat nowego wieloletniego budżetu UE na lata 2021-2027. Punktem wyjścia do rozmów jest projekt Michela, który zakłada, że nowe wieloletnie ramy finansowe UE będą na poziomie 1,074 proc. połączonego Dochodu Narodowego Brutto (DNB) 27 krajów członkowskich. Tymczasem Parlament Europejski chce, by wydatki Wspólnoty pozostały na obecnym poziomie, a do tego - po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE - potrzebny jest budżet na poziomie 1,3 proc. DNB. - Stanowisko PE jest jasne: ta propozycja jest nie do zaakceptowania - powiedział David Sassoli podczas konferencji prasowej. Szef PE wielokrotnie podkreślał, że do ostatecznego przyjęcia nowego budżetu potrzebna jest zgoda parlamentu. - Decyzja unijnych przywódców nie będzie ostateczna - przypomniał. Sassoli mówił o ambitnych celach, które stawiane są przed Wspólnotą, m.in. w zakresie polityki klimatycznej. Jak podkreślał, nowy budżet ukształtuje UE na kolejnych siedem lat, ale mając w perspektywie to, jak Wspólnota powinna wyglądać w 2050 roku. Wymieniając priorytety negocjacyjne wskazał m.in. na ustanowienie dochodów własnych, które zwiększyłyby wspólny budżet oraz praworządność. Sassoli przekonywał również, że unijni przywódcy muszą wreszcie "obalić mit, że wpłaty do budżetu UE obciążają budżety krajowe". - Przecież to działa na ich korzyść, bo zwrot jest znaczący - podkreślił. Burzliwe negocjacje? Ogólnie dzisiejsze negocjacje zapowiadają się dość burzliwie. Jak wylicza "Politico" podczas rozmów zapewne pojawią się cztery najważniejsze punkty sporne: Po pierwsze - jak duży powinien być wieloletni budżet. Dotychczasowe propozycje znacznie się od siebie różniły. Najbardziej oszczędna propozycja prezydencji fińskiej mówiła o 1,07 proc. połączonego Dochodu Narodowego Brutto (DNB) 27 państw członkowskich. Natomiast Parlament Europejski chciałby 1,3 proc. DNB. Po drugie - problemem jest to jak podzielić budżet miedzy trzy największe dziedziny: politykę rolną, politykę spójności i tzw. nowe cele, czyli m.in. migrację, bezpieczeństwo czy innowacje Po trzecie - przywódcy muszą odpowiedzieć na pytanie, co dalej z rabatami dla tzw. płatników netto czyli krajów, które więcej wpłacają do budżetu UE niż z niego otrzymują. Po czwarte wreszcie - sposób, w jaki wypłata unijnych funduszy będzie uzależniona od przestrzegania praworządności Teoretycznie szczyt powinien zakończyć się jeszcze w czwartek, ale w Brukseli już teraz mówi się, że spotkanie może się znacząco przedłużyć.