Kierowca próbował ugasić pożar, jednak okazało się, że gaśnica była pusta. Jak relacjonuje "Dziennik Wschodni" ogień rozprzestrzeniał się błyskawicznie. Turyści w popłochu uciekali z autokaru, spłonęły ich dokumenty, rzeczy osobiste, telefony i pieniądze. Spłonęły pieniądze, telefony i dokumenty Jeden z turystów powiedział w rozmowie z Radiem Lublin, że kierowca próbował silnik gasić wodą. - Błyskawicznie autokar stanął w płomieniach. Ludzie uciekali, nie zdążyli zabrać swoich rzeczy. Karty kredytowe, pieniądze, nawet glukometry. Nie mówię o takich rzeczach jak telefony czy kamery - dodał. Powiedział też, że pożar wybuchł na terenie parku narodowego, gdzie obecnie panuje susza. Były więc obawy, że ogień przeniesie się na roślinność. Turysta powiedział, że po 1,5 godziny od zdarzenia po podróżnych przyjechał autokar zastępczy. Pożar doszczętnie strawił polski autokar na Teneryfie Autokarem podróżowało około 40 osób. Na miejscu czynności prowadzi hiszpańska policja. Z informacji "Dziennika Wschodniego" wynika, że nikt nie ucierpiał. Czytaj także: Niemcy. Wypadek polskiego autokaru. Kilkadziesiąt osób rannych