Trzy tygodnie po tragicznym obrywie skały w dzielnicy Unterhimmel w austriackim mieście Steyr, w kraju związkowym Górna Austria, w którym zginęło dwóch robotników i został zniszczony jeden z domów, miejscowy burmistrz Markus Vogl ujawnił, że strome zbocze jest bardziej niebezpieczne niż dotąd zakładano. Wieńczące stromą skarpę formacje są niestabilne, a ich przednia część zwieszająca się nad częścią miejscowości nie jest już połączona z resztą masywu. Władze samorządowe obawiają się, że ogromna część górotworu może runąć w dół, stanowiąc bezpośrednie zagrożenie dla co najmniej trzech nieruchomości znajdujących się poniżej. Nie wiadomo, co zrobić z mieszkańcami W domach nie ma obecnie ludzi z obawy przed kolejnymi obrywami. Zamknięta wciąż jest droga, na którą spadły skały.Władze będą prowadzić badania zbocza, aby ustalić jak duże jest niebezpieczeństwo. Wykryto bowiem znaczną liczbę szczelin. Aby ustalić, czy zbocze jest stabilne, wykorzystane zostaną tensometry - czujniki do pomiaru odkształceń. Do tego czasu teren poniżej pozostanie zamknięty. Burmistrz miasta Steyr spodziewa się, że wyniki pomiarów będą dostępne będą dopiero za kilka miesięcy. Sytuacja jest patowa. Mieszkańcy wyprowadzili się na razie z zagrożonych domów. Mogli wejść jedynie na kilka godzin po rzeczy. Markus Vogl (Socjaldemokratyczna Partia Austrii) zakłada, że mieszkańcy na zagrożony teren i tak nie będą mogli już wrócić.Zdaniem burmistrza, aby uniknąć zagrożenia władze będą musiały wyburzyć istniejące domy i wybudować mur oporowy, który zabezpieczy biegnącą dołem drogę przed upadkiem skał.- Rząd federalny Austrii zadeklarował wsparcie. Ale sposób, w jaki zostanie to zrealizowane, nie został jeszcze podany - powiedział Vogl portalowi Meinbezirk.at.Ewakuowani ludzie są zrozpaczeni. Zagrożone osiedla i XVIII-wieczne sanktuarium Na powierzchni skarpy, której skalna krawędź oberwała się i spadła na domy także znajduja się osiedla. Stoi tam także sanktuarium Dzieciątka Jezus. Wierni od setek lat pielgrzymują tam do woskowej figurki nowo narodzonego Chrystusa. Tatry: Obryw skalny na popularnym szlakuBarokowy kościół powstał niemal na skraju klifu w Steyr w XVIII wieku. Budowa według planów architekta Carlo Antonio Carlone, który wzorował się na rzymskim kościele Santa Maria Rotonda znanego jako Panteon, rozpoczęła się w 1702 roku, a świątynia została konsekrowana w 1709 roku. Teraz centrum, słynnemu także z powodu dużej ruchomej szopki, również zagrażać może niebezpieczeństwo. Ponad trzy tygodnie niepewności "Sytuacja wciąż jest niejasna" - powiedział burmistrz dziennikowi "Krone".Geolog Günter Moser, który zajmował się oceną miejsca wypadku, powiedział, że doszło do niego, gdy na zlecenie zarządu potoków i osuwisk firma z Karyntii, która jego zdaniem jest "niezwykle doświadczona w tego typu zadaniach specjalnych", zajmowała się umacnianiem terenu. W pobliżu miejsca obrywu na skarpie trwa bowiem budowa nowych domów, a geolodzy od dawna obawiali się pęknięć.Nie sądzili jednak, że zagrożenie jest tak znaczne. Markus Huemer (37 l.) wynajmował poniżej klifu dom, w którym mieszkał z żoną i dwoma synami. Została z niego tylko kuchnia i trochę krzeseł ogrodowych. Rodzina przeniosła się do tymczasowego miejsca zamieszkania, ale katastrofa sprawiła, że są w zasadzie bezdomni. Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii. Koń uratowany po 21 dniachEwakuowano w sumie cztery nieruchomości i zamieszkujące je 10 osób. Sytuacja była tak niebezpieczna, że dopiero po tygodniu we wtorek 14 lutego wydobyto ciała dwóch pracowników, którzy zginęli w katastrofie. By tego dokonać służby ratunkowe zainstalowały na zboczu żuraw, którym opuszczany był w dolinę ciążki sprzęt do rozbijania i przesuwania odłamków skalnych.Miasto musiało także zbudować nową drogę techniczną, by umożliwić służbom poszukiwania. W akcji brała udział Ochotnicza Straż Pożarna miasta Steyr, Niemiecki Czerwony Krzyż, policja, lokalna firma budowlana oraz zarząd potoków i osuwisk. Ogromny głaz runął ze zbocza na domy Do tragicznego wypadku doszło w środę 8 lutego podczas prac zabezpieczających prowadzonych na zboczu. Z klifu oderwał się ogromny głaz o objętości trzech tysięcy metrów sześciennych.Gigantyczna skała runęła w dół zbocza, pociągając dwóch kierowców koparek z Karyntii. Dwaj mężczyźnie w wieku 31 i 64 lat zginęli. Małopolskie: W Trzebini znów zapadła się ziemiaOgromne odłamki zniszczyły jednorodzinny dom, który stał u stóp zbocza. Mimo, że skały spadły także na wykorzystywaną lokalnie drogę, nikomu innemu nic się nie stało. Firma budowlana od tej pory usunęła jeden skalny nawis, który był niestabilny i zagrażał upadkiem, co umożliwiło bezpieczne dotarcie do zwłok pracowników i ich wydobycie.Jednak nadal istnieje ryzyko kolejnych obrywów. Obecnie wyłączone z użytkowania są trzy budynki. Lokalne władze czekają wciąż na kolejne ekspertyzy.