Msza w Chicago w intencji ofiar katastrofy
Msza żałobna w intencji ofiar katastrofy lotniczej pod Smoleńskiem została odprawiona w niedzielę w katedrze Najświętszego Imienia Jezus w Chicago. W nabożeństwie tłumnie wzięła udział Polonia. Przybył również były prezydent Litwy Valdas Adamkus.
Wcześniej odbył się marsz żałobny, który zakończył się pod katedrą, znajdującą się w centrum miasta. W procesji, która wyruszyła spod polskiego kościoła Świętej Trójcy, szedł prezes Kongresu Polonii Amerykańskiej Frank Spula, przedstawiciele organizacji polonijnych oraz gubernator stanu Illinois Pat Quinn. W marszu uczestniczyło kilkaset osób, które niosły biało-czerwone flagi przepasane kirem i świece.
"Zebraliśmy się tutaj po to, aby łącząc się duchowo z Polską i z naszymi rodakami rozsianymi na całym świecie, koić nasz ból i oddać hołd zmarłemu tragicznie prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu i jego żonie Marii (...) oraz tym wszystkim, którzy im towarzyszyli w drodze na uroczystości katyńskie 10 kwietnia" - mówił w homilii biskup pomocniczy Tomasz Paprocki.
Arcybiskup diecezji chicagowskiej kardynał Francis George przekazał narodowi polskiemu kondolencje i wyrazy solidarności. Wspominał także Wojciecha Seweryna, inicjatora powstania Pomnika Ofiar Katyńskich w Chicago, który zginął na pokładzie prezydenckiego samolotu. Seweryn leciał do Smoleńska jako przedstawiciel Rodzin Katyńskich. W żałobnej mszy uczestniczyła jego córka Anna Wójtowicz.
Były przywódca Litwy Valdas Adamkus, który ze względu na paraliż ruchu lotniczego w Europie musiał odwołać swój udział w pogrzebie polskiej pary prezydenckiej na Wawelu, wspominał swoją długoletnią znajomość z Lechem Kaczyńskim.
"Miałem przyjemność blisko współpracować z prezydentem Kaczyńskim. Z tego, co pamiętam, powiedział mi, że w ciągu pięciu lat mojego urzędowania spotkaliśmy się około 15 razy w Wilnie i Warszawie. Przy okazji mogę powiedzieć, że leciałem z nim cztery razy tym samym samolotem" - powiedział Adamkus, który ostatni raz spotkał się z prezydentem Polski pięć tygodni przed jego śmiercią. "Bądźcie silni i zjednoczeni" - zaapelował. Dodał: "Nie mam wątpliwości, że następca prezydenta Kaczyńskiego będzie kontynuował jego politykę".
Kongresman z Chicago Mike Quigley wyraził ubolewanie, że nie mógł wziąć udziału w uroczystościach na Wawelu. "Teraz powinienem razem z prezydentem USA (Barackiem Obamą) być w drodze powrotnej z Polski, jednak do tej podróży nie doszło z powodu wybuchu wulkanu" - wskazał. Przekazał wyrazy współczucia polskiej społeczności w Chicago i wszystkim Polakom. Wyraził nadzieję, że wkrótce odwiedzi Polskę, bo - jak mówił - "Biały Dom ciągle planuje wysłanie delegacji".
W żałobnych uroczystościach w Chicago uczestniczyli także: przedstawiciele władz miejskich oraz stanu Illinois, konsul generalny RP Zygmunt Matynia i delegacje organizacji polonijnych. Przez cały weekend w kościołach aglomeracji Chicago odprawiane były msze w intencji ofiar katastrofy pod Smoleńskiem. Polonia chicagowska przygotowywała się do przyjazdu prezydenta Kaczyńskiego i jego małżonki. Wizyta miała odbyć się w dniach 29 kwietnia - 1 maja.
INTERIA.PL/PAP