Nowy szef służb granicznych Białorusi powołany został 30 maja. Nominację ogłosił sam dyktator, który spotkał się z Konstantinem Mołostowem, pełniącym dotychczas funkcję szefa grodzieńskiej grupy granicznej. <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-alaksandr-lukaszenka,gsbi,1060" title="Alaksandr Łukaszenka" target="_blank">Alaksandr Łukaszenka</a> zażądał od funkcjonariuszy, aby ci utworzyli "potężną pięść" na granicy, która ma ochronić społeczeństwo m.in. przed atakami podobnymi do takich, jakie przeprowadził Legion "Wolność Rosji" w obwodzie biełgorodzkim w Rosji. - Gdziekolwiek ustalisz punkt, powinna być potężna pięść z których państwo oraz dowódcy lub grupy graniczne będą mogli skorzystać w odpowiednim czasie, do zablokowania granicy państwowej w przypadku jakichkolwiek sytuacji nadzwyczajnych, ataków na kraj - stwierdził. Więcej funkcjonariuszy na granicach Dyktator z Mińska zażądał także stworzenie Służby Środków Czynnych, czyli jak wytłumaczono, graniczne siły specjalne. - Zobacz, jak to wzmocnić. Powinien to być niezawodny element, z którego będziesz mógł skorzystać w każdej chwili - podkreślił. - Jednostka specjalna musi być zawsze przygotowana i gotowa do działania. Pamiętaj, że nikt nie wyśle więcej wojsk do oddziałów granicznych. Musimy użyć sił, które mamy - dodał. Dyktator przerażony siłą Pułku Kalinowskiego Decyzja o wzmocnieniu sił na granicach Białorusi to zdaniem komentatorów kolejny sygnał przerażenia jakie panuje wśród władz w Mińsku. Alaksandr Łukaszenka najprawdopodobniej poważnie obawia się wejścia do jego kraju ochotników walczących w ramach Pułku im. Konstantego Kalinowskiego. Żołnierze uczestniczący obecnie w wojnie w Ukrainie nie ukrywają, że planują przenieść walki na Białorusi i obalić panujący tam reżim. - Budujemy swoją armię wyzwoleńczą, która później będzie wyzwalać <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-bialorus,gsbi,2916" title="Białoruś" target="_blank">Białoruś</a>. Bardzo ważne jest to, co tutaj, u nas się odbywa. Bojowe formowanie, walczymy razem, razem mieszkamy, tutaj jest braterstwo, ogromna rodzina. (...) Białoruś powinna być wolna, powinny być przeprowadzone normalne <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tagi-wybory,tId,92551" title="wybory" target="_blank">wybory</a> i powinno być normalne, ludzkie państwo - tłumaczył wojskowy o pseudonimie Mark w rozmowie z "Kanałem Politycznym". - Powinniśmy oddzielić się od Rosji 30-metrowym betonowym ogrodzeniem i po prostu czasem zaglądać, co u nich tam. Bałałajki, niedźwiedzie... Niech dalej sobie tam siedzą. Nasza Białoruś to będzie europejskie państwo, my wszyscy jesteśmy Europejczykami i chcemy być w europejskiej rodzinie - dodał.