Według wstępnych ustaleń śledczych Lindaca Viegas Batista de Carvalho została otruta po otrzymaniu prezentu, w którym znajdowała się czekolada w ozdobnym opakowaniu oraz bukiet kwiatów. Pakunek został dostarczony od nieznanego nadawcy w sobotę - dniu jej 54. urodzin. Po nagłej śmierci kobiety policja z Rio de Janeiro próbuje określić, jaką konkretnie trucizną zaprawiony był niebezpieczny upominek. Siostra Carvalho, Lenice Batista, twierdzi, że zdaniem eksperta z Instituto Medico-Legal (instytutu medycyny sądowej), w ciele ofiary znaleziono ślady trutki na szczury. Trwają dalsze badania śmiercionośnych czekoladek. Mają się zakończyć w ciągu 30 dni. Krewni kobiety - jak podaje "The Sun" - oświadczyli również, że przed tym szokującym incydentem grożono zmarłej w mediach społecznościowych. W zeszłym tygodniu rzekomo otrzymała telefon z informacją, że do firmy przewozowej dostarczono tajemniczą przesyłkę z jej nazwiskiem. Ciekawość kosztowała ją życie. Brazylijka zmarła po zjedzeniu czekoladek Początkowo Carvalho nabrała podejrzeń, poprosiła więc o pozostawienie pakunku w sklepie jej partnera. Ofiara zabrała czekoladę do salonu piękności, ale odmówiła jej zjedzenia, dopóki nie potwierdzi nadawcy. Gdy do wysłania nieoczekiwanego prezentu przyznał się 54-letni były mąż kobiety, ta zaczęła jeść niespodziankę. Jak relacjonuje Lenice, siostra poczuła się "chora", jej oczy wywracały się do tyłu, a jej ciałem zaczęły wstrząsać konwulsje. Na pomoc kobiecie było już za późno - w szpitalu stwierdzono zgon. Czekoladek próbował też syn zmarłej, ale wypluł je z powodu "dziwnego smaku". Jego zdrowiu nic nie zagraża. Urodzinowa zbrodnia. Policja wytypowała podejrzaną Były mąż Carvalho po śmierci kobiety twierdził, że to nie on był nadawcą i w rzeczywistości żartował, gdy przyznał się ofierze do wysłania czekolady. Siostra zmarłej również nie uważa go za podejrzanego, ze względu na dobre relacje pary, które utrzymywali ze sobą po rozwodzie. Policja sprawdza teraz jedną z hipotez, zgodnie z którą to była dziewczyna aktualnego partnera 54-latki może być odpowiedzialna za przestępstwo - przekazał brazylijski serwis informacyjny Universo Online. Rodzina ofiary złożyła też skargę na policję w sprawie możliwego udziału kobiety w przestępstwie, ponieważ już kilka dni przed tragedią Carvalho miała dostawać od podejrzanej "agresywne" wiadomości. W trakcie dochodzenia dostawca, który podrzucił paczkę do Carvalho w jej urodziny - 26-letni Lucas Bernander - przypomniał sobie, że rozpoznał syna podejrzanej jako osobę, która zamówiła dostawę. Zeznał policji, że grożono mu i obawiał się o swoje życie. W rozmowie z gazetą "O Globo" stwierdził, że kiedy chłopiec przyszedł z nim porozmawiać, "wszystko było w porządku" i nie widać było po nim oznak zdenerwowania. Dostawca zarzeka się, że nie ma nic wspólnego ze zbrodnią i jest niewinny, choć targają nim wyrzuty sumienia.