24-letnia Sylwia Magdalena Ciapcińska wyjechała do pracy w Wielkiej Brytanii 2 lipca 2010 r., kilka dni po obronie pracy magisterskiej z pedagogiki. Zamieszkała w Burton-on-Trent, gdzie wcześniej przez kilka lat spędzała wakacje. Nie zamierzała zostać na emigracji, chciała popracować przez rok, odłożyć pieniądze na mieszkanie w Polsce i wrócić. Stało się jednak inaczej. Sylwia ostatni raz w pracy pojawiła się 19 lipca, 20 miała wolne, a 21 zaginął po niej słuch. Kiedy ostatni raz widzieli ją współlokatorzy, powiedziała, że idzie na miasto. Wieczorem dzwonili do niej, ale miała wyłączony telefon. Kiedy 21 lipca wieczorem domownicy wrócili do domu, zauważyli, że nie ma rzeczy Sylwii. Sprawą zajęła się brytyjska policja i szybko ustaliła, co kobieta robiła 20 lipca - była na zakupach w sklepie odzieżowym, a później prawdopodobnie wróciła do domu. W tym samym tygodniu na podstawie poszlak pod zarzutem morderstwa aresztowano współlokatora Polki, jej rodaka, Tomasza S. Przez kilka miesięcy proces jednak nie mógł się rozpocząć, ponieważ nie znaleziono zwłok kobiety. Policja ze Staffordshire nie dawała za wygraną - przez kilka miesięcy od zgłoszenia zaginięcia poszukiwała świadków, którzy mogliby wnieść do sprawy ważne informacje. Rodzina Sylwii na polonijnych forach internetowych apelowała o pomoc w odnalezieniu kobiety. Wszyscy do końca wierzyli, że uda się ją odnaleźć żywą. Niestety, we wrześniu młodzi Anglicy podczas spaceru znaleźli czarną walizkę wypchaną ludzkimi szczątkami, a po kilku tygodniach policja potwierdziła, że są to zwłoki poszukiwanej Polki. Świadoma decyzja Ze statystyk Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych ITAKA wynika, że w 2009 r. za granicą zaginęło 447 Polaków. 60 spraw nie udało się rozwiązać. 105 zgłoszeń dotyczyło Wielkiej Brytanii, gdzie nie odnaleziono 16 osób. W bieżącym roku do ITAKI wpłynęło 260 zgłoszeń zaginięć zagranicznych - 66 z nich jeszcze nie zostało wyjaśnionych. Wielkiej Brytanii dotyczy 55 przypadków, z czego nie udało się odnaleźć 14 osób. Poszukiwania kończące się tak, jak w przypadku Sylwii Ciapcińskiej, stanowią ułamek procenta wszystkich zaginięć - w szczególności za granicą. Jak wyjaśnia Aleksander Zabłocki z ITAKI, w Polsce w 10-15 proc. przypadków zaginięć odnajdują się martwe osoby, ale wtedy i tak zazwyczaj zgon ma charakter naturalny (w przypadku osób starszych) lub jest efektem samobójstwa. - Wyjazdy do pracy za granicę są raczej domeną ludzi młodych lub w sile wieku, wiec możemy wykluczyć zgony z przyczyn naturalnych, również samobójstwa zdarzają się sporadycznie. Sytuacje, w których osoba zaginiona padła ofiarą tych najcięższych przestępstw, to tak naprawdę pojedyncze przypadki, aczkolwiek najbardziej szokujące i nagłaśniane - wyjaśnia Zabłocki. O tym, że media lubią nagłaśniać dramatyczne przypadki, nie trzeba nikogo przekonywać. Drugą stroną medalu jest fakt, że prasa rzadko informuje o poszukiwaniach zakończonych sukcesem - publikowane informacje zazwyczaj dotyczą zaginięć, pozytywny finał rzadko bywa odnotowywany. Dlaczego znikają? Również ze statystyk Missing People, brytyjskiej organizacji angażującej się w poszukiwania zaginionych osób, wynika, że każdego roku na Wyspach ginie kilkuset Polaków. To nie wszystko - aż dwie trzecie spośród zaginionych świadomie zrywa kontakt z rodziną, by w ten sposób uniknąć np. obowiązku alimentacyjnego, pozbyć się uciążliwego partnera czy też uwolnić się od wierzycieli. Jak podkreśla Aleksander Zabłocki, częstą przyczyną zrywania kontaktu z bliskimi są różnego rodzaju nieporozumienia i konflikty rodzinne. - Zdarzają się przypadki, że osoby wyjeżdżały za granicę już skłócone z rodziną lub konflikt pojawiał się podczas pobytu w innym kraju. Jednak po pewnym czasie rodzina zaczyna się martwić i chce się skontaktować z krewnym, a okazuje się że osoba, która wyjechała zmieniła miejsce zamieszkania lub numer telefonu i taka łączność jest niemożliwa - opowiada Zabłocki. Często zdarza się, że Polacy wyjeżdżają za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Niestety, nie wszyscy osiągają sukces. Ci, którym się nie udało, zazwyczaj wstydzą się swojej porażki i powrotu do domu, często z tego powodu przestają kontaktować się z rodziną. Cześć z nich niestety szuka ukojenia w alkoholu, w skrajnych przypadkach traci dach nad głową i dołącza do bezdomnych. - Są też sytuacje "zwykłej" utraty kontaktu. Ktoś wyjeżdża za granicę, normalnie żyje i pracuje, coraz rzadziej kontaktuje się z rodziną, aż ten kontakt zanika zupełnie - dodaje Zabłocki. Zaginiony na życzenie Jak poznać, że osoba uznana za zaginioną najzwyczajniej na świecie ucięła kontakty z rodziną i bliskimi? Zdaniem Aleksandra Zabłockiego, sygnałem powinny być okoliczności, w jakich nastąpiło rozstanie. - Bywa, że osoby mówią wprost lub zostawiają list, że nie chcą się kontaktować z rodziną. Czasami dostajemy informacje od znajomych osób uznanych za zaginione. Wynika z nich, że "zaginiony" zdaje sobie sprawę z faktu bycia poszukiwanym, ale nie zamierza nic z tym zrobić - tłumaczy. W przypadku gdy osoby zaginione nie chcą mieć kontaktu z rodziną, wystarczy powiadomić o tym telefonicznie ITAKĘ i wtedy po weryfikacji danych fundacja zakończy poszukiwania i doradzi, jak zakończyć proces poszukiwania na polskiej policji. - Każdy ma prawo do zerwania kontaktu z rodziną. Jeżeli zaginiony nie wyrazi zgody, nie poinformujemy rodziny o miejscu jego pobytu - wyjaśnia Zabłocki. Katarzyna Kozak Z ITAKĄ BEZPIECZNIEJ Co zrobić w sytuacji, kiedy ktoś z naszych bliskich wyjechał do pracy za granicę i nie daje znaku życia? Aleksander Zabłocki, ITAKA: Najważniejsze to zachować ostrożność jeszcze przed zaginięciem. Rodzina powinna znać dokładny adres zamieszkania, miejsce pracy oraz numer telefonu osoby, która wyjechała za granicę. Dobrze też mieć kontakt do znajomych/współpracowników/współlokatorów - wtedy w przypadku zaginięcia możemy zebrać bardzo dużo informacji pomocnych w poszukiwaniach. Warto również sprawdzić, czy praca do której wyjeżdża członek naszej rodziny jest bezpieczna - w tym celu polecam serwis prowadzony przez Fundację Itaka: www.bezpiecznapraca.eu . Gdy dojdzie do zaginięcia, w pierwszej kolejności należy zgłosić ten fakt na najbliższym komisariacie policji, a następnie Fundacji Itaka. Jak działa ITAKA w przypadku zaginięć za granicą? AZ: Fundacja opiera swoje postępowanie głównie na współpracy z Polonią, polonijnymi organizacjami i polonijnymi mediami działającymi na terenie danego państwa. Podczas poszukiwań fundacja skupia się na publikowaniu wizerunku danej osoby w mediach, wysyła plakaty z jej wizerunkiem do polskich sklepów, kościołów i organizacji działających w miejscu zaginięcia danej osoby. Bardzo cenimy sobie pomoc Polaków, którzy mieszkają za granicą - często właściciele polskich sklepów sami do nas dzwonią i oferują, że mogą wywieszać plakaty w swoich sklepach. Często też my dzwonimy i prosimy o wywieszenie takiego plakatu - bardzo rzadko zdarza się, żeby ktoś odmówił. Najwięcej takich kontaktów ITAKA ma w Wielkiej Brytanii. Ponadto podczas poszukiwań fundacja współpracuje z polskimi placówkami dyplomatycznymi, które pomagają nam ustalić ostatnie miejsce pobytu zaginionego, interweniują na policji w danym kraju, aby sprawdzili konkretny adres lub miejsce. WWW Strona internetowa Fundacji ITAKA: www.zaginieni.pl Informacji o zaginionych można szukać również na następujących brytyjskich portalach: www.missingpeople.org.uk www.look4them.org.uk www.getconnected.org.uk