Kto po Franciszku? Dyskusja nabiera na sile po nowej decyzji papieża
Papież Franciszek zwołał konsystorz, czyli zgromadzenie kardynałów. Oficjalnie spotkanie ma się odbyć w sprawie dwóch kanonizacji. Informacja wywołała jednak falę spekulacji dotyczących ewentualnej rezygnacji papieża. W związku ze stanem zdrowia Ojca Świętego świat zadaje sobie pytanie, kto mógłby zająć jego miejsce. O tym, kto ma największe szanse na zostanie kolejnym papieżem, rozmawiamy z ks. prof. Andrzejem Kobylińskim z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.

W najnowszym komunikacie przekazano, że papież Franciszek spędził spokojną noc i odpoczywa. Watykan poinformował, że stanu Ojca Świętego nie uważa się już za krytyczny, ale za złożony. Na zmianę stosowane są tlenoterapia i maseczka tlenowa.
Kilku kandydatów w grze
Przedłużająca się hospitalizacja papieża wywołuje spekulacje dotyczące jego ewentualnej rezygnacji. W czwartek poinformowano, że zwołał on konsystorz, czyli zgromadzenie kardynałów. W 2013 roku właśnie w czasie takiego spotkania Benedykt XVI ogłosił swoją abdykację. Konsystorz zwołany obecnie przez Franciszka oficjalnie dotyczyć ma dwóch kanonizacji.
Świat spogląda na Watykan i zadaje sobie pytanie, kim będzie ewentualny następca papieża Franciszka. - Osoba, która ma szansę zostać papieżem, jest określana w języku włoskim jako "papabile". W grze jest kilku kandydatów i zapewne wokół nich tworzą się koalicje wyborcze. Są to kandydaci dobrze rozpoznawalni - mówi Interii ks. prof. Andrzej Kobyliński z Instytutu Filozofii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie.
Podobnie sytuacja wyglądała 12 lat temu, gdy wybierano następcę Benedykta XVI. W mediach pojawiało się wtedy stwierdzenie, że wybór Jorge Mario Bergoglio był zaskoczeniem. - W debacie publicznej jest wiele kłamliwych głosów, które twierdzą, że na konklawe w 2013 roku Bergoglio był kimś nieznanym. Nonsens. W 2013 roku to był świetnie rozpoznawalny kandydat, ponieważ już na konklawe w 2005 roku uzyskał 40 głosów - tłumaczy nasz rozmówca.
Ks. prof. Kobyliński zauważa, że konklawe można porównać do naszego wyboru marszałka Sejmu, bo kardynałowie wybierają przecież papieża ze swojego grona. - Jest kilku najważniejszych graczy - zaznacza.
Papież Franciszek. Lista potencjalnych następców
Mario Grech (1957) - Malta
Mario Grech ma największe szanse na objęcie urzędu - uważa ks. prof. Andrzej Kobyliński. Maltański duchowny to bliski współpracownik papieża Franciszka.
Pełni w Watykanie ważną funkcję sekretarza generalnego synodu biskupów. To on odpowiada za przekształcanie tradycyjnej formy Kościoła w nowy Kościół synodalny. Grech prowadził w imieniu papieża wszystkie ważne spotkania międzynarodowe dotyczące reform Kościoła. Dzięki temu jest dobrze rozpoznawalny, miał kontakty służbowe z większością kardynałów na świecie. Zdaniem naszego rozmówcy, Grech budzi zaufanie, jest komunikatywny. Jego poglądy doktrynalne - podobnie jak wszystkich pozostały papabili - są w 100 procentach tożsame z poglądami papieża Franciszka.

Matteo Zuppi (1955) - Włochy
Na drugim miejscu wymieniany jest włoski duchowny Matteo Zuppi, przewodniczący Konferencji Episkopatu Włoch. Zuppi związany jest ze Wspólnotą Świętego Idziego, której szefem jest Andrea Riccardi. - To bardzo wpływowa wspólnota, która zajmuje się pomocą ubogim, imigrantom, uchodźcom. Porusza tematy bardzo bliskie papieżowi Franciszkowi - wyjaśnia ks. prof. Kobyliński. Podkreśla, że wspólnota ma bardzo potężne wpływy polityczne. Niektórzy watykaniści żartują, że nieważne, kto będzie nowym papieżem, bo i tak w Watykanie będzie rządził Andrea Riccardi.

Luis Antonio Tagle (1957) - Filipiny
Podium zamyka Filipińczyk, kardynał Luis Antonio Tagle. Zdaniem ks. prof. Kobylińskiego, Tagle miał większe szanse kilka lat temu, gdy był jeszcze na Filipinach. W ostatnich latach został przeniesiony przez Franciszka do pracy w Watykanie. Awansował, ale jego działalność jakby osłabła. Będąc jeszcze na Filipinach był nazywany Franciszkiem Azji. Tagle jako papież odpowiadałby obecnym oczekiwaniom, które dotyczą umacniania się chrześcijaństwa w Azji.

Jean-Claude Hollerich (1958) - Luksemburg
Zdaniem naszego rozmówcy w grze jest jeszcze jeden kandydat, kardynał Jean-Claude Hollerich z Luksemburga. - Jezuita, bardzo błyskotliwa postać. Jeszcze bardziej liberalny od papieża Franciszka. Istnieje jednak obawa, że taki wybór prowadziłby do zbyt głębokiego rozwodnienia doktryny katolickiej i demontażu Kościoła jako instytucji - mówi ks. prof. Kobyliński. Prawdopodobnie kardynałowie wybiorą kogoś mniej kontrowersyjnego.

Pytania o przyszłość Kościoła
- Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że kolejny pontyfikat będzie kontynuacją obecnego - twierdzi ks. prof. Andrzej Kobyliński.
Zauważa, że wybór dokona się z puli kardynałów mianowanych przez Franciszka, czyli takich, którzy całym sercem podzielają jego poglądy i akceptują nową wersję religii katolickiej.
- To, kto zostanie następcą Franciszka, nie ma aż tak dużego znaczenia. Zmiany, które w swoim pontyfikacie wprowadził obecny papież są nieodwracalne i sprawiają, że powstała nowa wersja katolicyzmu, która zakłada akceptację decentralizacji - mówi nasz rozmówca.
Oznacza to, że będąc katolikiem można mieć różne spojrzenia na wiarę, różnie oceniać homoseksualizm, kwestie bioetyczne. Duchowny podkreśla, że czegoś takiego nie było nigdy wcześniej w Kościele, natomiast obecnie mamy jedność w różnorodności. To oznacza rozpad tradycyjnej formy Kościoła katolickiego. W pewnym sensie katolicyzm przyszłości trzeba wymyśleć na nowo.
- W związku z tym pojawia się wiele pytań, jak będzie funkcjonował Kościół w praktyce w tym nowym modelu, czy to nie doprowadzi do schizmy, czy w najbliższych dziesięcioleciach konserwatywni katolicy będą występować z Kościoła liberalnego i tworzyć nowe wspólnoty - zastanawia się ks. prof. Kobyliński.
Wyjaśnia, że w Kościele katolickim wcześniej było przekonanie, że doktryna musi być jednorodna na całym świecie, ale to się skończyło. Obecnie można wspierać błogosławienie par homoseksualnych lub być przeciw. Można uznawać sakrament spowiedzi lub nie. Żyjąc po rozwodzie w nowym związku można przyjmować Komunię świętą lub nie. - Pytanie brzmi, czy Kościół po tej głębokiej reformie Franciszka zachowa jedność, czy rozpadnie się na wiele fragmentów - mówi.