- Zgromadziliśmy się tutaj na modlitwie za dusze ofiar zbrodni wołyńskiej. Jesteśmy tutaj razem, Polacy i Ukraińcy i myślą wracamy do tamtego dramatu, do tamtej zbrodni, która rozegrała się na tej umęczonej ziemi 70 lat temu. Razem oddajemy hołd wszystkim pomordowanym, razem przepraszamy Boga za zbrodnie i krzywdy prostymi słowami: odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom - powiedział Bronisław Komorowski podczas mszy św. w łuckiej katedrze pod wezwaniem Apostołów Piotra i Pawła.Uroczystość w katedrze zorganizował Kościół rzymskokatolicki na Ukrainie. Zostali na nią zaproszeni także przedstawiciele innych Kościołów obecnych na Wołyniu: m.in. prawosławnych patriarchatu kijowskiego i moskiewskiego oraz greckokatolickiego. Władze Ukrainy reprezentował wicepremier Kostiantyn Hryszczenko. W polskiej delegacji byli m.in. wicemarszałek Sejmu Cezary Grabarczyk, wiceminister spraw zagranicznych Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, sekretarz Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa Andrzej Krzysztof Kunert, doradcy prezydenta: Tomasz Nałęcz i Henryk Wujec, senatorowie, kompozytor Krzesimir Dębski, krewni ofiar i żołnierze 27. Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej. "Niezbędne godne upamiętnienie" - Dzisiaj niezbędne jest godne upamiętnienie ofiar w miejscach ich śmierci i cierpienia - to zadanie dla nas wszystkich, obywateli i polityków Polski i Ukrainy - powiedział prezydent Komorowski. Podkreślił, że dla tych zbrodni nie ma usprawiedliwienia, bo pragnienie wolności i suwerenności nie usprawiedliwia czystek etnicznych ani masowych zbrodni. - Szczególnym szacunkiem winniśmy razem otoczyć pamięć tych Ukraińców i Polaków, którzy ryzykując życie ratowali od zagłady sąsiadów, pomimo szalejącej narodowej nienawiści. To prawdziwi bohaterowie, prawdziwi wielcy ludzie - mówił Komorowski. Apelował, aby we wspólnej modlitwie pamiętać także o tych Ukraińcach, którzy "w ramach zbiorowej odpowiedzialności za cudze zbrodnie padli ofiarą strasznego, wojennego prawa odwetu z rąk polskich na całym obszarze objętym konfliktem i walką narodów". Prezydent podkreślał, że "przeszłość najbardziej nawet dramatyczna nie musi dzielić na zawsze". - Uczciwie potraktowana może służyć pojednaniu i współpracy naszych narodów i naszych dwóch niepodległych państw. Pojednanie oparte na prawdzie pozwoli stawiać to, co jednoczy o wiele wyżej niż to, co jest źródłem podziałów i nieufności - powiedział Komorowski. - My Polacy i Ukraińcy jesteśmy sobie potrzebni. Wspólnota celów i interesów jest najlepszą gwarancją naszej ścisłej współpracy. Wymaga ona jednak szczerego pojednania, także trudnego przebaczenia krzywd wyrządzonych dawniej. Wymaga wybaczenia i pojednania na fundamencie bolesnej i smutnej prawdy. Musimy jednak udźwignąć ciężar tej prawdy: i my Polacy, i wy Ukraińcy - powiedział prezydent. "Należy unikać polityzacji tej trudnej sprawy" Wicepremier Ukrainy Kostiantyn Hryszczenko mówił: - Zgromadziliśmy się, by uczcić pamięć ofiar bratobójczej tragedii, wskutek której 70 lat temu zginęło tysiące niewinnych ludzi - Polaków i Ukraińców, mieszkańców Wołynia. - Tak historycznie się złożyło, że oba te narody są sąsiadami, mamy wiele wspólnego w językach, kulturze, tradycji, posiadamy doświadczenie walki o wolność przeciwko reżimom totalitarnym. Łączy nas wiele przykładów wspólnych zwycięstw, wzajemnej pomocy i przyjaźni, tym niemniej najbardziej bolesnym pozostają dla nas tragiczne wydarzenia na Wołyniu - powiedział Hryszczenko. Podkreślił, że zaciśnięte w ideologii komunistycznej oba narody były pozbawione możliwości prowadzenia szczerego dialogu o wspomnianych wydarzeniach, opartego o prawdziwe fakty historyczne. - Po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości rozpoczął się proces prawdziwej oceny naszej wspólnej historii, pojednania i jednoczenia się narodów ukraińskiego i polskiego, to był wspólny wybór obu państw niezbędny do pokonania stereotypów historycznych - mówił ukraiński wicepremier. Przypomniał, że dzięki wysiłkom obu państw w 1997 r. ukazała się wspólna deklaracja prezydentów Ukrainy i Polski w sprawie pojednania i jednoczenia. - Mają miejsce wspólne prace historyków i badaczy, wspólne odezwy hierarchów kościelnych. Jednocześnie wydarzenia wołyńskie potrzebują dalszego rzetelnego badania (...) i należy unikać polityzacji tej niezwykle trudnej sprawy (...) - powiedział Hryszczenko. "Rzeź, której nie sposób zapomnieć" Arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki Mokrzycki zaapelował, by w każdą drugą niedzielę lipca pamiętać na Ukrainie o "smutnych wydarzeniach, jakie dotknęły Polaków, Ukraińców i inne narodowości". Podczas homilii metropolita mówił m.in., że w Polsce i na Ukrainie wiele jest "śladów rzezi, której nie sposób zapomnieć". - Znaczą one wspomnienia wielu, którzy jako dzieci byli świadkami nienawiści prowadzącej do zbrodni. Nie można takich plam przykryć milczeniem lub zamalować kłamstwem. Są ciągle zbyt bolesne, ciągle świeże, obecne w wielu domach ofiar polskich, ukraińskich, żydowskich i ormiańskich. Bo czyż można zapomnieć ludobójstwo? - pytał metropolita lwowski. Podkreślał, że każde zło wymaga zadośćuczynienia, naprawienia tego, co możliwe, wynagrodzenia zła. - A czyż formą zadośćuczynienia nie powinno być upamiętnienie ofiar rzezi z 1943 roku? Bo nadal oczekują na właściwe groby, na upamiętnienie, postawienie krzyży w miejscach kaźni, odnalezienie śladów ich życia, ocalenie nazwisk i imion (...) - powiedział arcybiskup lwowski. Na placu przed katedrą mszy wysłuchali pielgrzymi z Polski, reprezentujący organizacje kresowe, rodziny ofiar zbrodni, przedstawiciele polskich organizacji na Ukrainie. - Przyjechaliśmy z Krakowa, żeby upamiętnić ofiary zbrodni ukraińskich i na Wołyniu, i w całej Małopolsce wschodniej. Ze strony ojca mam lwowskie korzenie, czuję się związana z Kresami - powiedziała Małgorzata Rybowa. W jej ocenie porozumienie polsko-ukraińskie w czasie, gdy dwa narody dzieli tak trudna pamięć historyczna, wciąż jest trudne do osiągnięcia. - Wydaje mi się, że daleko jest jeszcze do pojednania, aczkolwiek cieszymy się i szanujemy wszelkie próby w tym kierunku. Gdyby Ukraińcy próbowali czcić zamiast banderowców tych swoich rodaków, którzy oddali życie, ratując Polaków, może byłoby im łatwiej uporać się ze swoją przeszłością - podkreśliła. Uroczystości na Wołyniu w 70. rocznicę zbrodni wołyńskiej i oddanie hołdu jej ofiarom to nasz moralny obowiązek - powiedział tuż przed uroczystościami krewny ofiar UPA Szczepan Siekierka ze Stowarzyszenia Upamiętnienia Ofiar Zbrodni Ukraińskich Nacjonalistów. - To sprawa narodowa - podkreślił - My jako rodziny pomordowanych absolutnie nie obciążamy ani narodu ukraińskiego, ani państwa ukraińskiego za te zbrodnie (...) Wszystkim na tym powinno zależeć, i samej Ukrainie. To nie jest tylko sprawa państwa polskiego, to sama Ukraina, państwo ukraińskie musi się z tym uporać. Bo jeżeli dzisiaj buduje się dla przywódców właśnie tej organizacji faszystowskiej pomniki (OUN-UPA - PAP) to jest to niepokojące nie tylko dla samej Ukrainy, ale i dla krajów sąsiednich. Po południu prezydent Bronisław Komorowski odwiedził cmentarz ofiar rzezi w Kisielinie.Uroczystość wiąże się z lipcową 70. rocznicą kulminacji zbrodni popełnionych przez Ukraińską Powstańczą Armię na ludności polskiej na Wołyniu i w Galicji Wschodniej. Zbrodnia oddziałów UPA wspieranych przez miejscową ludność ukraińską z lat 1943-1945 pochłonęła ok. 100 tys. polskich ofiar: mężczyzn, kobiet, starców i dzieci.