Japonia słynie z tematycznych kawiarni - oprócz najbardziej popularnych meido i butler cafe, w których kelnerzy ubrani są jak pokojówki i lokaje można znaleźć też m.in. kawiarnię stylizowaną na więzienie lub taką, przypominającą loch wampira. Kawiarnia Mondaiji (problematyczne dziecko - w języku polskim) w Sapporo w prefekturze Hokkaido wyróżnia się mrocznymi strojami kelnerek. Z opisu lokalu wynika, że chociaż na miejscu planuje "atmosfera ciemności" to pracownice są dla klientów "słodkie i miłe". Jak się okazało, jedna z kelnerek wzięła nazwę kawiarni za bardzo do siebie. Właściciel musiał zamknąć lokal. "Posprzątam" Pracownica została zwolniona po tym, jak przyłapano ją na dodaniu własnej krwi do drinka jednego z klientów - przekazał właściciel restauracji cytowany przez portal Insider. Koktajl zwany orikaku zazwyczaj powstaje na bazie owoców i kolorowych syropów. Nie wiadomo, czy zachowanie kelnerki było odosobnionym przypadkiem, czy też skażonych drinków było więcej. Można jedynie przypuszczać, że lokal otwarty od 23 do 5 rano, reklamujący się hasłem "płacisz raz, pijesz bez limitu" mógł zaserwować setki podobnych napojów. W oświadczeniu w mediach społecznościowych właściciel poinformował o zamknięciu kawiarni na jeden dzień. "Posprzątam sklep, wymienię szklanki, pozbędę się alkoholu, który mógł być skażony. Jeszcze raz niezmiernie przepraszam za sprawiony kłopot" - przekazał. "Sushi-terroryści" w Japonii To nie pierwszy przypadek "restauracyjnego terroryzmu" w Japonii w ostatnim czasie. W lutym informowaliśmy o popularnym trendzie polegającym na zanieczyszczaniu jedzenia w lokalach serwujących sushi. "Klienci" m.in. lizali ogólnodostępne butelki z sosem sojowym i dotykali jedzenia na taśmowym przenośniku. W marcu japońska policja zatrzymała trzech "sushi-terrorystów", autorów popularnego w sieci nagrania. Były to młode osoby - w wieku od 15 do 21 lat.