Gdy przerażający wybuch epidemii rozprzestrzenia się w zachodniej Afryce, świat zaczyna się budzić w związku z groźbą katastrofy w sferze zdrowia publicznego w regionie, a być może nawet na większym obszarze. Jednak wysiłki na rzecz przezwyciężenia epidemii wymagają dużo większej koordynacji lokalnej i globalnego wsparcia - zauważa brytyjski dziennik."FT" przypomina, że "z ponad 1100 przypadkami zarażeń i 660 przypadkami śmiertelnymi jest to nie tylko największa notowana epidemia Eboli w historii, ale również pierwsza epidemia, która zagraża miejskim obszarom zachodniej Afryki, gdzie populacja jest większa i bardziej mobilna niż na względnie odseparowanych częściach środkowej Afryki, wcześniej dotkniętej już przez Ebolę". Gazeta podkreśla, że "straszna reputacja Eboli wiąże się ze śmiertelnością - wirus zabija około 60 proc. zarażonych - oraz brakiem skutecznego leku poza upewnieniem się, że pacjenci są w pełni nawodnieni". "Ale nie jest tak zakaźna jak np. grypa, która może rozprzestrzeniać się na znacznych obszarach w powietrzu" - zastrzega "FT". "Ludzie zakażają się Ebolą poprzez kontakt fizyczny z zarażoną osobą lub zwierzęciem; naukowcy wierzą, że nietoperze owocożerne, często jedzone w Afryce, są rezerwuarem infekcji" - dodaje dziennik. Co może powstrzymać epidemię? Epidemię może powstrzymać zaawansowana opieka medyczna: szybka diagnoza, izolacja i leczenie. Gazeta wskazuje, że "wyzwaniem jest zapewnienie takiej opieki lub zbliżonej na znacznych obszarach zachodniej Afryki, gdzie infrastruktura ochrony zdrowia jest ogólnie kiepska". FT" pisze, że co prawda Światowa Organizacja Zdrowia już koordynuje regionalną akcję z zachodnioafrykańskimi rządami, a organizacja Lekarze bez Granic jest aktywna w walce z Ebolą wraz z kilkoma innymi mniejszymi zachodnimi organizacjami charytatywnymi, to jednak potrzebują one więcej pomocy od rządów i agencji działających w świecie rozwiniętym, takiej jak amerykańskie Centrum Zwalczania i Zapobiegania Chorobom. "Podczas gdy Ebola to przede wszystkim kwestia dotycząca zdrowia, to szybko przerodziła się ona również w kryzys ekonomiczny w regionie. Pojawiają się zakazy podróżowania" - podkreśla dziennik. W poniedziałek Liberia zamknęła większość swych przejść granicznych, żeby o połowę zmniejszyć rozprzestrzenianie się choroby, a główne nigeryjskie linie lotnicze Arik Air przestały latać z i do Liberii i Sierra Leone - zaznacza "Financial Times". (PAP)