Fala oburzenia w Dublinie. Zamieszki po ataku nożownika
Oprac.: Aleksandra Kozyra
W centrum irlandzkiej stolicy wybuchły zamieszki, demonstranci starli się z policją, spłonęły dwa autobusy i radiowóz. Przedstawiciele antyimigracyjnej skrajnej prawicy zebrali się w pobliżu O'Connell Street, gdzie kilka godzin wcześniej doszło do ataku nożownika. Chociaż policja nie ujawniła, jakiej narodowości był zatrzymany napastnik, chuligani twierdzą, że chodzi o obcokrajowca.

Grupa agresywnych protestujących pojawiła się w okolicach szkoły podstawowej przy Parnell Square około godz. 18. Kilka godzin wcześniej w tym miejscu około 40-letni mężczyzna rzucił się z nożem na młodą kobietę i trójkę małych dzieci. Ranni, w tym napastnik, którego w oczekiwaniu na służby zatrzymali przechodnie, trafili do szpitala. Jedna z zaatakowanych dziewczynek i 30-letnia kobieta doznały poważnych obrażeń.
Zamieszki w Dublinie. Prawicowi demonstranci starli się z policją
Miejsce zbrodni zostało zamknięte przez służby, mimo to wieczorem przez policyjne bariery przedarła się około 50-osobowa grupa protestujących przeciwko migrantom. Zebrani zaatakowali funkcjonariuszy irlandzkiej policji - rzucali w nich butelkami, odpalonymi racami i flarami, doszło do bójek. Niektórzy protestujący rzucili się do niszczenia radiowozów - co najmniej jeden z nich spłonął, podpalono też dwa piętrowe autobusy. W wyniku zamieszek w pobliskim hotelu i restauracji McDonald's wybito szyby.
Irlandzki korespondent Sky News poinformował, że część zebranych wykorzystała zamieszki do okradania pobliskich sklepów. Do opanowania tłumu wysłano jednostkę porządku publicznego policji.
- To haniebne sceny. Mamy całkowicie szaloną frakcję chuliganów kierowaną skrajnie prawicową ideologią, która dopuszcza się poważnej przemocy - powiedział agencji Reutera Drew Harris z lokalnej policji.
Policja stwierdziła, że nie jest w stanie potwierdzić szczegółowych informacji na temat osób biorących udział w zdarzeniu, zapytana o narodowość zatrzymanego mężczyzny. Choć do ataku doszło w pobliżu szkoły, nadinspektor Liam Geraghty przekazał, że policja nie wierzy, że był to atak na szkołę.
Atak nożownika w stolicy Irlandii. Zareagowali przechodnie
Do zdarzenia, które wywołało zamieszki, doszło około godz. 13:40 w pobliżu szkoły podstawowej Gaelscoil Cholaiste Mhuire
Jedna z obecnych na miejscu osób, Siobhan Kearney, przekazała irlandzkiej telewizji RTÉ, że wraz z inną kobietą rozbroiły trzymającego nóż mężczyznę. Jak donosi BBC, opisała zdarzenie jako "absolutne zamieszanie". - Bez zastanowienia po prostu przeszłam przez ulicę, aby pomóc. Mężczyzna z nożem leżał wtedy na ziemi i wiele osób próbowało go powstrzymać - przekazała mediom. - Ja i pewna Amerykanka utworzyłyśmy wokół niego pierścień, mówiąc, że poczekamy na policję - wyjaśniała dalej.
Jak relacjonowała, karetka pogotowia pojawiła się na miejscu w ciągu trzech-czterech minut, a wszystkie służby przybyły do pięciu minut od wezwania. - Dwoje dzieci i kobieta zostali zabrani z powrotem do szkoły, z której wyszli - dodała Irlandka.
Premier Irlandii, Leo Varadkar, przekazał, że jest w stałym kontakcie z minister sprawiedliwości Helen McEntee, a "w tej sprawie wciąż pojawiają się fakty". Irlandzka minister oświadczyła, że jest "głęboko wstrząśnięta tym przerażającym atakiem". Dodała, że jej myśli są w "tym niezwykle trudnym okresie" z poszkodowanymi, zwłaszcza z dziećmi, ich rodzicami i rodzinami.
Źródła: Reuters, AFP, Sky News, The Guardian, BBC
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!