Opublikowany w kwietniu raport raportu Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu (IPCC) stawia sprawę jasno: trwająca dekada jest kluczowa dla uniknięcia katastrofy klimatycznej. W scenariuszach, które oceniali naukowcy, ograniczenie ocieplenia do około 1,5 st. C (w stosunku do ery przedindustrialnej) wymaga, aby globalne emisje gazów cieplarnianych osiągnęły najwyższy poziom najpóźniej przed 2025 r., a do 2030 r. zostały zmniejszone o 43 proc. W tym samym czasie należałoby również zmniejszyć emisję metanu o około jedną trzecią - czytamy w serwisie Zielona Interia. I właśnie o tę datę został pytany przez Interię prof. Mirosław Miętus. - Chylę czoła przed ekspertami opracowującymi raport IPCC, bo są wybitnymi specjalistami, jednak zawsze mnie dziwiło takie wskazanie, że mamy czas na obniżenie emisji do 2030 roku. Wskazywałbym raczej przełom czwartej i piątej dekady. "Wojna utrudnia sytuację" Pytanie padło w kontekście wojny w Ukrainie, która może wyhamować walkę ze zmianami kliamtycznymi. - Wojna rzeczywiście utrudnia sytuację. Powoduje, że ustaje rozwój zaawansowanych technologii przyjaznych środowisku. Wreszcie wojna szkodzi środowisku. Na porządku dziennym są wybuchy i pożary. W wyniku spalania różnego rodzaju substancji do atmosfery dostaje się cała masa pyłu i gazów. Zakładam, że wojna przyczyni się do przyspieszenia ocieplenia, przynajmniej regionalnie - powiedział prof. Miętus. Przeczytaj całą rozmowę Jolanty Kamińskiej z Mirosławem Miętusem! Zmiany klimatyczne. Jest światełko w tunelu Wyjaśnijmy, że według ekspertów IPCC globalna temperatura ustabilizuje się, gdy emisja dwutlenku węgla osiągnie zero netto. W latach 2010-2019 średni roczny poziom emisji gazów cieplarnianych na świecie był najwyższy w historii ludzkości, ale tempo wzrostu uległo spowolnieniu. Raport IPCC podkreśla, że istnieje coraz więcej dowodów na to, że działania na rzecz klimatu przynoszą efekty.