Do dramatycznych zajść doszło w sobotę w Giessen w Hesji. Podczas trwającego w tym mieście dwudniowego Festiwalu Erytrei Erytrejczycy, przeciwnicy imprezy promującej afrykański reżim, starli się z policją. W starciach rannych zostało 27 funkcjonariuszy, zatrzymano około stu osób, część przyjechała z innych europejskich krajów. Wszczęto blisko sto postępowań, w tym z powodu uszkodzenia ciała i ciężkiego naruszenia porządku. Niemiecka prasa komentuje te wydarzenia i zwraca uwagę na wyrok sądu, który uniemożliwił miastu Giessen zablokowanie imprezy, która niosła zagrożenie przemocą. Wyrok sądu to "czysta kpina" "Coś takiego nie może się powtórzyć. Miasto musi się zastanowić, jak zgodnie z prawem uzasadnić zakaz imprezy, co się tym razem nie udało. Z kolei sędziowie heskiego sądu administracyjnego, którzy odrzucili skargę miasta, muszą zadać sobie pytanie, czy na etapie oceny prawnej faktycznie wyznaczyli sobie właściwe priorytety" - pisze "Allgemeine Zeitung" z Moguncji w Hesji, landzie, gdzie doszło do zamieszek. Dalej gazeta ocenia decyzję sądu: "Jeśli sąd zarzuca miastu, że swoje oczekiwania ws. koncepcji bezpieczeństwa zakomunikowało stowarzyszeniu 'niewystarczająco jasno i w nieodpowiednim czasie'; jeśli dochodzi do wniosku, że koncepcja bezpieczeństwa organizatora była 'wystarczająca dla przeciwdziałania bezpośrednim zagrożeniom wobec organizatorów i gości'; jeśli sąd odrzucił możliwość spersonalizowanej sprzedaży biletów jako 'nieproporcjonalny wysiłek' - to, biorąc pod uwagę wydarzenia, jest to czysta kpina. Tego nie da się zrozumieć". "To nie może być usprawiedliwiane" "Trzeba wyjść od tego, że w heskim mieście doszło do eskalacji sporu politycznego, który kształtuje wschodnioafrykański kraj. Krytyczni wobec rządu Erytrejczycy chcieli przeszkodzić lub nawet zaatakować imprezę innych, prorządowych Erytrejczyków i w rezultacie rannych zostało ponad 20 funkcjonariuszy obrzuconych kamieniami" - opisuje sytuację "Lausitzer Rundschau". "Miasto Giessen chciało zakazać festiwalu po tym, jak już w zeszłym roku wybuchły w jego czasie gwałtowne starcia i spodziewano się także bojowo nastawionych "turystów" z całej Europy. Jednak Sąd Administracyjny uchylił tę decyzję. Był to ewidentny błąd. To, że brutalni przestępcy muszą być szybko i konsekwentnie ukarani, jest oczywiste. Tylko tak odrobimy lekcję, jak można jasno pokazać nie swoje polityczne poglądy, ale to, że Republika Federalna sobie z tym radzi" - ocenia gazeta z Chociebuża. "Niemcy nie mają interesu w tym, by importować z krajów pochodzenia migrantów polityczne konflikty, które następnie będą brutalnie rozstrzygane na niemieckiej ziemi. To, że autorytarni szefowie państw jak Afewerki czy Recep Tayyip Erdogan organizują w Niemczech polityczne imprezy propagandowe, nie może być usprawiedliwiane w imię źle rozumianej tolerancji multi-kulti" - pisze z kolei "Reutlinger General-Anzeiger". Redakcja Polska "Deutsche Welle"Monika Margraf-Ostaszewska