Z danych Komisji Europejskiej wynika, że UE importuje 90 proc. zużywanego przez siebie gazu. 45,3 proc. pochodzi z Rosji (dopiero na drugim miejscu jest Norwegia: 23,6 proc., potem kolejno: Algieria, USA i Katar). Rosyjskie jest też 27 proc. przywożonej do Unii ropy naftowej i 46 proc. węgla. I chociaż o konieczności oderwania się od rosyjskich dostaw mówiło się już w UE od pewnego czasu, to dopiero wojna w Ukrainie sprawiła, że problem ten stał się naprawdę palący. - W następstwie dokonanej przez Rosję inwazji na Ukrainę potrzeba szybkiej transformacji w kierunku czystej energii jest większa i bardziej ewidentna niż kiedykolwiek - napisała w wydanym 8 marca komunikacie zatytułowanym "REPowerEU: Wspólne europejskie działania w kierunku bezpiecznej i zrównoważonej energii po przystępnej cenie" Komisja Europejska. Paweł Wróbel, dyrektor RE-Source Poland i BalticWind.EU przyznaje, że KE policzyła bardzo dokładnie, jakie jest obecnie zużycie gazu w UE. - Można założyć, że prawie połowa naszych dostaw pochodzi z Rosji. To oznacza, że prawie połowę gazu, który importujemy dzisiaj do UE trzeba zastąpić - mówi. Jego zdaniem obecnego systemu energetycznego "nie da się utrzymać". Czy UE oderwie się o gazu z Rosji? "Trwa przyspieszenie" Eksperci są zgodni: polityka energetyczna UE tak naprawdę wcale się nie zmieniła, transformacja jedynie przyspieszyła. - W mediach często słyszy się, że Komisja Europejska czy w ogóle Unia zmienia swoje stanowisko, zmienia politykę energetyczną. Nic bardziej błędnego - mówi Paweł Wróbel. - Tu chyba najlepszym słowem jest "przyspieszenie". UE chce tak naprawdę zrobić szybciej to, co i tak było zaplanowane - mówi ekspert. Faktycznie, Komisja chce przyspieszyć: zmniejszanie zależności od paliw kopalnych, inwestycje w energię odnawialną, dekarbonizację, wydawanie pozwoleń na zielone inwestycje i dywersyfikowanie dostaw gazu. - UE musi być gotowa na każdy scenariusz. Niezależność od rosyjskiego gazu możemy osiągnąć na długo przed końcem dekady. Im szybciej i bardziej zdecydowanie zdywersyfikujemy nasze dostawy, przyspieszymy wprowadzanie ekologicznych technologii energetycznych i zmniejszymy nasze zapotrzebowanie na energię, tym wcześniej możemy zastąpić rosyjski gaz - mówią unijni urzędnicy. Antti Kohopää z brukselskiego stowarzyszenia Nordenergi, skupiającego nordyckie stowarzyszenia i firmy energetyczne, w tym z Finlandii, Szwecji, Danii czy Islandii oraz dyrektor ds. UE w Finnish Energy, zgadza się, że w perspektywie długoterminowej drastycznej zmiany w polityce energetycznej UE nie ma. - Ten cel, żeby zredukować emisje, zwiększyć udział OZE, oderwać się od rosyjskiej energii i zależności od Rosji obowiązuje od dawna. W tym sensie zmiana stanowiska UE nie jest taka duża - mówi ekspert. Kohopää dodaje jednak, że krótkoterminowo konsekwencje wojny, w tym kryzys energetyczny, mogą być przez mieszkańców Wspólnoty boleśnie odczuwalne. - UE stoi w obliczu ogromnego kryzysu polityki zagranicznej i bezpieczeństwa, kryzysu humanitarnego i kryzysu energetycznego. Będzie to miało wiele konsekwencji dla bezpieczeństwa żywnościowego, bezpieczeństwa dostaw i gospodarki - nie jesteśmy jeszcze w stanie zrozumieć pełnego wpływu wojny i sankcji - mówi ekspert. - Na pewno rosyjska inwazja sprawiła, że potrzeba przejścia na czystą energię stała się pilniejsza niż kiedykolwiek - przyznaje. "Absolutna nowość". UE chce derusyfikacji A jednak w unijnym podejściu znalazła się pewna nowość - po raz pierwszy zaczęto mówić już nie tyle o konieczności dekarbonizacji unijnych źródeł energii, co o ich derusyfikacji. - Absolutną nowością jest mówienie wprost, że nie dekarbonizujemy się jako UE przede wszystkim z paliw kopalnych, ale z paliw rosyjskich - mówi Wróbel. Eksperci przyznają, że dotychczas na najbardziej cenzurowanym był w Europie węgiel odpowiedzialny za najwyższy poziom emisji. Teraz jego miejsce zajęły paliwa kopalne z Rosji. Komisja Europejska zapowiada, że chce do końca tego roku zastąpić 2/3 importu rosyjskiego gazu ziemnego, a w ciągu dekady całkowicie odciąć się energetycznie od Rosji. - Wcześniej wyznacznikiem była emisyjność źródeł energii, a nie to skąd pochodzą. Teraz odcinamy się przede wszystkim od rosyjskich surowców, głównie ze względów geopolitycznych, czyli ze względu na wojnę w Ukrainie i to, jak Rosja wykorzystywała paliwa, zwłaszcza gaz, do szantażowania Europy i finansowania zbrojeń - mówi ekspert. I zauważa, że cały ubiegły rok w rosyjskiej polityce energetycznej podyktowany był temu, żeby podnieść ceny gazu, żeby zostawić w Europie puste magazyny i przygotować Rosji pole do szantażowania państw europejskich. I rzeczywiście. Dochodzenie prowadzone przez Komisję Europejską wykazało, że poziom unijnych zapasów gazu w magazynach należących do rosyjskiego Gazpromu jest podejrzanie niski i wynosi zaledwie 16 proc., podczas gdy magazyny należące do innych przedsiębiorstw są wypełnione w 44 proc. - Przedsiębiorstwo to wykazuje się nietypowymi zachowaniami biznesowymi - uznała Komisja. To pewnie dlatego drugim nowym elementem unijnej polityki energetycznej stał się obowiązek utrzymywania przez państwa członkowskie zapasów gazu ziemnego. Jeszcze w kwietniu KE przedstawić ma regulacje zawierające wymóg, by istniejące w UE magazyny były wypełnione w co najmniej 90 proc. ich pojemności. Bo UE już szykuje się na zimę. - Zapasy gazu wystarczą do końca tej zimy nawet w przypadku całkowitego zakłócenia dostaw z Rosji - zapewniają unijni urzędnicy. Unijni energetycy przyznają, że najbliższy sezon grzewczy i najbliższa zima będą dla UE największym wyzwaniem. Zwłaszcza że unijny sektor ciepłownictwa i ogrzewnictwa w dużej mierze zasilany jest gazem. Dlatego Unia szuka rozwiązań, które można zastosować od razu. - Komisja chce zastąpić gaz rurociągowy importowany z Rosji skroplonym gazem ziemnym (LNG), który może być transportowany przez przewoźników na całym świecie. Celem Komisji jest zapewnienie pełnych zapasów gazu na początku sezonu grzewczego. Magazyny gazu zostały zdefiniowane jako część infrastruktury krytycznej - mówi Antti Kohopää. Jeśli nie gaz to co? Zima zimą, ale w UE już dzisiaj toczy się dyskusja, czym w takim razie na dłuższą metę zastąpić unijny gaz? Większość ekspertów liczy na energię odnawialną, tym bardziej, że KE zapowiedziała zwiększenie inwestycji w tym zakresie. W pakiecie Gotowi na 55 (Fit-For-55) przewidziano m.in. podwojenie zdolności UE w zakresie energii słonecznej i wiatrowej do 2025 r. i jej potrojenie do 2030 r. Pozwoliłoby to zaoszczędzić 170 mld m³ gazu rocznie do 2030 r. (dzisiaj UE importuje 155 mld m³ gazu z Rosji). Komisja obiecuje też uprościć i przyspieszyć procesy wydawania zezwoleń na energię odnawialną. W praktyce oznacza to, że państwa członkowskie będą musiały szybko przydzielać tereny pod budowę obiektów energii odnawialnej na lądzie i na morzu. - Obecnie powolne wydawanie zezwoleń na instalacje energii odnawialnej oraz wymagana przez nie infrastruktura stanowią największe utrudnienia dla inwestycji w Europie Środkowej - mówi Antti Kohopää. I dodaje, że to właśnie m.in. uproszczenie wydawania zezwoleń na zielone inwestycje sprawiło, że kraje nordyckie przodują w wykorzystaniu energii odnawialnej. W Szwecji, która jest na tym polu niekwestionowanym liderem, aż 60 proc. energii pochodzi z OZE, w Finlandii niemal 44 proc. Jowita Kiwnik Pargana