Chcą ścigać rosyjskich propagandystów. Sołowjow oskarżony o nawoływanie do zbrodni wojennych

Oprac.: Marcin Jan Orłowski
"Władimir Sołowjow nalega na popełnianie zbrodni wojennych i zbrodni przeciwko ludzkości wobec innych państw i narodów europejskich, w tym Litwę, Polskę i Niemcy" - pisze Laurinas Kaschyunas. Litewski poseł zaapelował do Prokuratora Generalnego Litwy o ściganie rosyjskich propagandystów.

Zdaniem przewodniczącego Sejmowej Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Litwy, Władimir Sołowjow i Anton Krasowski powinni być potraktowani nie tylko jako dziennikarze, ale jako przestępcy.
Ich praca nie polega bowiem na przedstawianiu informacji, ale nawoływaniu do popełniania zbrodni wojennych w Ukrainie.
"Ci szerzyciele rosyjskiej propagandy państwowej systematycznie, metodycznie i publicznie wzywają dowództwo wojskowe Federacji Rosyjskiej oraz żołnierzy i bojowników do (...) zabijania osób chronionych przez prawo międzynarodowe na Ukrainie" - napisał.
Jak podkreślił polityk, litewskie prawo nakazuje ścigać osoby, które nawołują do zbrodni na obywatelach innych krajów. Za takie przestępstwo grozić może od 5 lat więzienia nawet to dożywocia
"Apeluję do Prokuratury Generalnej o rozpoczęcie śledztwa w sprawie wymienionych osób" - napisał.
Sołowjow: Kijów musi być zniszczony
Władimir Sołowjow, jeden z najpopularniejszych rosyjskich propagandystów wielokrotnie zachęcał wojskowych do wyjątkowo brutalnych zachowań wobec ukraińskich żołnierzy i cywili.
W swoich programach m.in. przekonywał Rosjan, że walczą obecnie z siłami NATO, a w związku z tym muszą akceptować ewentualne rozszerzenie konfliktu
- Trzeba to zrozumieć, ludzie, to poważne i nie skończy się jutro. Tej wojny doświadczą wszyscy. Walczymy z NATO. To musi być zrozumiałe: NATO dostarcza wszystkiego do zniszczenia Rosji. A kiedy wyczerpią się Ukraińcy, przyjdą Polacy - stwierdził.
- Kijów musi być zniszczony. Odessa musi być zniszczona. Charków, Dniepr, Lwów także. Powinniśmy dziś przeprowadzić uderzenia na te miasta, znacznie brutalniejsze niż obecne - dodał.