W środę administracja prezydenta Stanów Zjednoczonych Joe Bidena ogłosiła, że zakazuje prowadzenia nowych odwiertów w celu wydobywania ropy i gazu na określonych cennych przyrodniczo terenach Alaski. Tym samym cofnięto pozwolenie wydane przez poprzedniego prezydenta, Donalda Trumpa. Wiercenia zakazane, ale nie wszędzie Zakaz wydobycia ropy i gazu obejmuje obszar wielkości 4,3 mln hektarów, czyli 40 proc rezerwatu National Petroleum Reserve na Alasce (NPR-A). To niezwykle cenny przyrodniczo teren, zamieszkały między innymi przez niedźwiedzie polarne i grizzly, karibu czy setki tysięcy ptaków migrujących. Joe Biden dodał, że ta decyzja pomoże też honorować "kulturę, historię i trwałą mądrość ludów Alaski, którzy żyli na tych ziemiach od niepamiętnych czasów". Zobacz: Naukowcy mylili się co do lodowców? Zaskakujące wieści z Antarktydy Ostoja chroniona, ale nie wszędzie Dzięki zakazowi prowadzenia odwiertów chroniony będzie bardzo cenny przyrodniczo obszar na terenie znanym jako Arctic National Wildlife Refuge. Jest to największa ostoja dzikiej przyrody w Stanach Zjednoczonych. Liczy 78 tys. kilometrów kwadratowych i obejmuje północne wybrzeże Alaski oraz wielkie obszary tundry. Amerykański departament spraw wewnętrznych poinformował, że cofnięto również siedem zezwoleń na wydobycie gazu i ropy na terenie Arctic National Wildlife Refuge, wydanych przez Donalda Trumpa. Czytaj też: Zatoka Meksykańska. 13 lat po katastrofie ekologicznej wydobycie ropy degraduje klimat Trzeba jednak zaznaczyć, że nie cofnięto wydanej przez administrację Trumpa zgody na odwierty w tym samym rejonie. Na początku 2023 zezwolono bowiem koncernowi ConocoPhillips na wydobycie. Wartość projektu Willow ocenia się na 8-10 mld dolarów. Zgoda na kontynuację tej inwestycji wzbudziła w marcu 2023 roku gwałtowne protesty obrońców środowiska w USA. Protestują Republikanie i Demokraci Ogłoszona w środę decyzja wywołała oburzenie po obu stronach sceny politycznej. Republikańska senator z Alaski, Lisa Murkowski, powiedziała, że ta decyzja jest "nielegalna, lekkomyślna i zaprzecza zdrowemu rozsądkowi". Twierdzi też, że może zagrażać bezpieczeństwu energetycznemu USA. Z kolei członkini Izby Reprezentantów, demokratka Mary Peltola, poinformowała, że jest "głęboko sfrustrowana" tą decyzją, która według niej jest oznaką niewsłuchiwania się w potrzeby lokalnych społeczności. Sprawdź: Światowy popyt na ropę naftową w 2023 r. pobije rekord. To efekt ponownego otwarcia Chin Swoje niezadowolenie z wprowadzenia zakazu wierceń wyraziła między innymi Annie Tikluk, burmistrzyni miejscowości Kaktovik. Jak mówiła, tamtejsi mieszkańcy są "społecznością zaniedbaną ekonomicznie", a odwierty były dla tych miejsc okazją do długotrwałego pozyskiwania funduszy od firm wydobywczych. Decyzję obecnej administracji popierają z rdzenni mieszkańcy terenów, reprezentowani władze miejscowości Arctic Village, które oceniły, że to "znaczący krok ku prawdziwej, znaczącej ochronie ziem, które są tak ważne dla przetrwania naszego ludu teraz i w przyszłości". *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły! TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej!