16. Pomorska Dywizja Zmechanizowana poinformowała, że w czwartek wieczorem zaginął polski żołnierz. Białoruski Komitet Graniczny przekazał natomiast, że Polak zbiegł na Białoruś. Ministerstwo Obrony Narodowej poinformowało, że wyjaśnia sprawę. Jednocześnie żołnierze 16. Dywizji prowadzą akcję poszukiwawczą. "Żołnierz, który wczoraj zaginął miał poważne kłopoty z prawem i złożył wypowiedzenie z wojska. Nigdy nie powinien zostać skierowany do służby na granicę" - poinformował na Twitterze szef MON Mariusz Błaszczak. Polski żołnierz na Białorusi udzielił wywiadu Tymczasem białoruskie media publikują już fragment wywiadu z polskim żołnierzem. Białorusini informują żołnierza m.in. o rzekomych przekazanych płynących z polskiej strony, jakoby wojskowy uznawany był za zmarłego. Białoruska dziennikarka: Polska strona mówi, że miałeś dużo kłopotów w wojsku. Mówią, że umarłeś. Dlaczego oni tak mówią? Polski żołnierz: - Najprawdopodobniej nie chcą przyznać się do zabiegów, które zrobili, żeby żaden żołnierz nie uciekł. Żeby zrobić wszystko, żeby zatuszować całą sprawę. Żeby nie mogli na koniec powiedzieć jednej rzeczy: że jeden im uciekł. Że uciekł i powiedział, co się stało. - Teraz jedyne co mogą zrobić, to starać się zrobić ze mnie ostatniego najgorszego człowieka. Powiedzieć tylko, że stwarzałem problemy w wojsku i w ogóle już nie żyję, że to nie jest ten człowiek - dodaje. Prowadząca rozmowę sugeruje, że polska strona miała strzelać do migrantów. Zapytany o to polski żołnierz, czy w ten sposób miałby zostać przykryty ten problem, odpowiedział, że "jest to oczywiste". Tymczasem, jak podaje dziennikarz Tadeusz Giczan, białoruska państwowa agencja prasowa BiełTA przetłumaczyła "zaginął" z komunikatu polskiej 16. Dywizji, jako "zginął". Podaje też, że Polacy "próbują ukryć dezercję żołnierza, rozpowszechniając fake newsy o jego śmierci". Białorusini informują, że polski żołnierz przekroczył granicę na przejściu Tuszemla. Upublicznili też jego dane osobowe. Wynika z nich, że wojskowy to 25-letni Emil Czeczko.