Manifestacje, rozpoczęte po dwóch niepowiązanych ze sobą masowych strzelaninach, dają ujście złości na, jak określają to uczestnicy, "kulturę przemocy, budowaną przez rząd i kontrolowane przez niego media". Tydzień po tygodniu demonstranci żądają unieważnienia licencji dla kanałów telewizyjnych, promujących przemoc i rządowych gazet, które wzniecają napięcia oraz atakują dysydentów politycznych - informuje AFP. Systematycznie pojawiają się też wezwania do ustąpienia ministra spraw wewnętrznych Bratislava Gasicia oraz byłego szefa tego resortu, a później ministra obrony Aleksandara Vulina, który obecnie kieruje wywiadem (BIA). Kolejny protest w Serbii. Vucić twierdzi, że demonstracje to polityczny "teatr" Z pierwszych manifestacji wyrósł ruch antyrządowego sprzeciwu, choć jego żądania spotkały się z ostrą odmową prezydenta i jego sojuszników, którzy wykpiwają protesty i obrażają ich uczestników. Przeciwnicy prezydenta Aleksandara Vucicia oskarżają go o coraz częstsze sięganie po autorytarne środki, które mają nie dopuścić do integracji opozycji i pozwolić na zachowanie kontroli nad mediami. Vucić określa demonstracje jako polityczny "teatr" i rozpowszechnia teorie konspiracyjne o rzekomym dyrygowaniu ruchem przez siły z zewnątrz. Na żądanie powołania przejściowego rządu, który miałby sprawować władzę do kolejnych wyborów, prezydent oświadczył, że się to nie wydarzy "póki on żyje", a protestujący go "nie wystraszą". Czytaj również: Wielki protest w Serbii. Demonstranci otoczyli gmach publicznego nadawcy "Jesteśmy im winni to, czego nie dostali od nas za życia" Sobotnia manifestacja różniła się nieco od poprzednich - zauważyła agencja AP. Dziennikarze dostrzegli prawicowe grupy, które starały się zinfiltrować pochód i promować nacjonalistyczny program. Pojawiły się również doniesienia o grupach ultranacjonalistów, którzy mieli atakować uczestników za pomocą pałek. Niektórzy z nich mieli na ubraniach symbol rosyjskiej agresji na Ukrainę - literę "Z" - podkreśla AP. Demonstranci skandowali "Vucić, odejdź!". Uczestniczący w proteście aktor Dragan Bjelogrlić powiedział zebranym, że mają dług wobec zastrzelonych w pierwszych dniach maja ofiar. - Jesteśmy im winni prawdę i sprawiedliwość - powiedział. - Jesteśmy im winni to, czego nie dostali od nas za życia.