Chociaż protest zakończył się oficjalnie o godzinie 20, wokół budynku serbskiego nadawcy publicznego nadal znajduje się znaczna część demonstrantów - informują lokalne media. Dragana Rakić, opozycyjna posłanka, wezwała protestujących do powstrzymania się od prób wejścia do siedziby RTS. Na miejscu rozlokowano ubranych po cywilnemu policjantów. Służby bezpieczeństwa rozstawiono też przed budynkiem serbskiego parlamentu - relacjonuje telewizja N1. Protesty przeciw przemocy w Serbii. Postulaty demonstrujących Zgromadzeni przed RTS ludzie chcieli przekonać kierownictwo nadawcy publicznego do relacjonowania protestów oraz przedstawienia postulatów demonstrantów: zmiany ministra spraw wewnętrznych oraz szefa serbskiego wywiadu, zmiany składu instytucji odpowiedzialnej za media elektroniczne, zamknięcia tabloidów, które propagują przemoc i odebrania koncesji na ogólnokrajowy zasięg dwóm telewizjom prorządowym. Mieszkańców Serbii na sobotni protest wezwała część opozycji, krytykująca reakcję władz na dwie masowe strzelaniny z początku miesiąca. Demonstranci wykrzykiwali hasła: "Dymisja" i "Vucziciu, odejdź". Prezydent Serbii Aleksandar Vuczić określał wcześniej podobne protesty "polityzacją tragedii". Do dymisji podał się już minister edukacji. Na początku maja w szkole w centrum Belgradu 13-letni uczeń zastrzelił dziewięć osób i ranił sześć kolejnych, z których jedna zmarła kilka dni później w szpitalu. Dzień później we wsi w centralnej Serbii 21-latek zamordował osiem i ranił 14 osób. Obu zamachowców schwytano krótko po przeprowadzonych atakach.