Anszlus Białorusi?
Władimir Putin chce wstrzymać dotacje dla Białorusi. Reżimowi Łukaszenki grozi poważny wstrząs, chyba że zgodzi się na utworzenie białorusko-rosyjskiego państwa, ale na warunkach Moskwy.
Rosyjski dziennik "Kommiersant", który opisuje sytuację, mówi nawet o "anszlusie" Białorusi.
We wtorek 9 maja Putin podpisał rozporządzenie o zmianach w polityce handlowo- gospodarczej i kredytowo-finansowej Rosji wobec Białorusi - donosi gazeta powołując się na Kreml.
Istnienie prezydenckiego rozporządzenia w sprawie Białorusi potwierdziło gazecie źródło zbliżone do rady dyrektorów (rady nadzorczej) Gazpromu. Gazprom - jak podaje "Kommiersant" - w czwartek odrzucił wszystkie propozycje strony białoruskiej, zmierzające do utrzymania w 2007 roku niskich cen na rosyjski gaz. Uczynił tak, gdyż nie przewidywały one oddania białoruskich gazociągów pod kontrolę rosyjskiego monopolisty.
Białoruś otrzymuje obecnie gaz z Rosji po subsydiowanych cenach - 46,68 USD za 1000 m sześć., czyli dwukrotnie taniej niż Ukraina i pięciokrotnie taniej niż odbiorcy w Unii Europejskiej. Gazprom zapowiada, że ceny podniesie do europejskiego poziomu.
Gazprom nie ukrywa, że gotów jest złagodzić swoje żądania cenowe, jeśli rząd w Mińsku odsprzeda mu 50 proc. udziałów w Biełtransgazie, co da mu kontrolę nad siecią gazociągów na Białorusi i dochodami ze sprzedaży rosyjskiego gazu w tym kraju.
Gazprom jest już właścicielem białoruskiego odcinka gazociągu jamalskiego, transportującego gaz głównie do Niemiec. Rurami Biełtransgazu gaz płynie również m.in. do Polski, na Litwę i Łotwę.
"Kommiersant" zauważa, że polecenie Putina w sprawie reeksportu rosyjskich towarów dotyczy przede wszystkim ropy naftowej i produktów naftowych. Według szacunków rosyjskich ekspertów, władze w Mińsku zarabiają na tym ok. 1 mld dolarów rocznie. Białoruś wydobywa 1,8 mln ton ropy rocznie. W 2005 roku sprowadziła ona z Rosji 19,2 mln ton ropy. Wyeksportowała 13,5 mln ton produktów naftowych.
"Kommiersant" ocenia, że "podwyższając ceny gazu i wstrzymując subsydiowanie naftowego eksportu Moskwa zadaje Łukaszence potężny cios polityczny". Mińsk zmuszony będzie albo przyjąć warunki Moskwy, albo stanąć w obliczu poważnych wstrząsów gospodarczych i społecznych - pisze dziennik.
Jedynym sposobem na zapewnienie sobie taniego gazu jest wejście w skład Rosji - podkreśla "Kommiersant", cytując źródło na Kremlu. "Anszlus Białorusi eksperci w Moskwie rozpatrują w politycznym kontekście - Putin jako szef nowego państwa uzyska szerokie pole do politycznego manewru w 2008 roku, gdy wygasa jego mandat - dodaje gazeta.
"Kommiersant" przywołuje również opinię rosyjskiego politologa Konstantina Zatulina, którego zdaniem Białoruś potrzebna jest nie Putinowi, lecz Rosji, ponieważ alternatywą wobec białorusko- rosyjskiego państwa może być tylko wstąpienie Białorusi do NATO.
INTERIA.PL/PAP