Kanadyjczyk chińskiego pochodzenia doprowadził do dramatycznej sytuacji w mieście Chiang Mai w Tajlandii. W środę około godziny 22:00 (w Polsce godzina 4:00 w czwartek) lot TG121 linii Thai Airways stał na pasie startowym, czekając na możliwość wylotu. W tym momencie jeden z pasażerów otworzył drzwi samolotu i uruchomił zjeżdżalnię ewakuacyjną. Tajlandia. Incydent na lotnisku w Chiang Mai Uniemożliwiło to wystartowanie maszyny, a także jej szybkie przetransportowanie w inną część lotniska. W związku z tym 13 lotów zostało sparaliżowanych - część samolotów nie mogła wystartować, a część zmuszona była krążyć nad lotniskiem przez pewien czas, co doprowadziło do licznych opóźnień. Władze lotniska przekazały, że incydent dotknął 2295 pasażerów. Dopiero po przyjeździe mechaników, którzy zdemontowali zjeżdżalnię, samolot przetransportowano na lądowisko numer 15. Po późniejszym zabezpieczeniu drzwi, naprawieniu szkód i przeanalizowaniu wszystkich środków bezpieczeństwa lot mógł być kontynuowany. Z komunikatu zamieszczonego w mediach społecznościowych lotniska wynika, że lot wznowiono dopiero następnego dnia, ponad 40 minut po północy czasu lokalnego. Chiang Mai. Kanadyjczyk w tarapatach 40-letni obywatel Kanady został aresztowany na miejscu. Jak podano, mężczyzna wyglądał na bardzo zestresowanego i ciężko było się z nim porozumieć. W oświadczeniu lotniska napisano, że rozpoczęto działania prawne przeciwko niemu. Z kolei CNN dodało, że mężczyznę skierowano na badania psychiatryczne. Amerykańska stacja podała, że jeżeli sąd orzeknie winę 40-latka może mu grozić nawet najsurowszy wyrok, pozbawienie wolności do 20 lat lub grzywna w wysokości do 800 tysięcy batów tajlandzkich (około 89 tysięcy złotych). Jednak jak podano, w Tajlandii nie wykonano egzekucji na skazanym od 2018 roku. ***Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!