Theoharis Lekas z New Jersey gościł w luksusowym Trump International Beach Resort na Florydzie, w jeden z sierpniowych weekendów. Ośrodek, znany również jako Sunny Isles, nie jest bezpośrednią własnością byłego prezydenta USA, ale należy do Trump Organization - konglomeratu biznesowego dawnej głowy państwa. USA: Mężczyzna doznał poważnych poparzeń. Wszystko działo się w ośrodku Trumpa Jak twierdzi Lekas, poważne poparzenia trzeciego stopnia wystąpiły, gdy stanął bosą stopą na rozgrzany od słońca, "płonący" taras basenowy. Początkowo mężczyzna uskarżał się tylko na bóle, lecz pierwsze niepokojące symptomy zauważył ostatniego dnia pobytu, kiedy nakładał skarpetkę i zobaczył na podeszwie łuszczącą się skórę. Amerykański dziennik "The New York Post" pisze, że stan 52-latka pogorszył się wyraźnie po powrocie do domu. Podjął wówczas decyzję, by udać się do szpitala. Podczas gdy jego lewa stopa ostatecznie się zagoiła, na prawej rozwinęło się "owrzodzenie w kształcie dziury po kuli", które wciąż rosło i stało się "szersze i głębsze" aż dotarło do kości. Później na stopie Lekasa pojawił się wyrostek, jaki spuchł do rozmiarów piłki nożnej. Ponadto jeden z jego palców dostał gangreny. Lekarze podjęli decyzję o amputacji fragmentu kończyny. Theoharis Lekas pozwał Trump International Beach Resort. "Nieodwracalne i poważne szkody" 52-latek skierował sprawę do sądu na Manhattanie i pozwał luksusowy kurort Trumpa za "nieodwracalne i poważne szkody na zdrowiu i życiu". Jak podkreśla Lekas, ośrodek nie zrobił nic, by schłodzić nagrzany taras i nie poinformował swoich gości o zagrożeniu oraz nie wydał zaleceń, by nosić obuwie. Jego poważna rana, mimo amputacji, wciąż się pogłębia i - jak przekazali lekarze - "powinien spodziewać się dalszych powikłań". Prawnik mężczyzny w rozmowie z brytyjską gazetą "Daily Mail" powiedział, że jego klient żąda odszkodowania, które może sięgać do miliona dolarów. Kurort byłego prezydenta USA wciąż nie odniósł się do sprawy.