Podczas czasu przeznaczonego na pytania od dziennikarzy Mateusz Morawiecki został zapytany m.in. o to, jak skomentuje sprawę związaną z "ustawą Kamilka" oraz jak odniesie się do zachowania Konfederacji. W czwartek posłowie zagłosowali za przyjęciem projektu nowelizacji Kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, która nazywana jest właśnie "ustawą Kamilka". W głosowaniu udział wzięło wówczas łącznie 453 posłów. Za przyjęciem "ustawy Kamilka" głosowało 441, przeciwni byli członkowie Konfederacji i Wolnościowców. - Ja braku głosowania Konfederacji nie będę komentował, to jest pytanie do nich. Natomiast generalnie chcę powiedzieć tak: wszyscy byliśmy wstrząśnięci tą tragiczną śmiercią Kamilka i muszę powiedzieć tak, jak i wtedy mówiłem - nie ma wystarczająco surowej kary dla takich bandytów, takich ciemiężców, zbrodniarzy - stwierdził szef rządu. Mateusz Morawiecki o "ustawie Kamilka": My reagujemy bardzo konkretnie Jak oznajmił premier, "ta ustawa była przygotowywana już wcześniej w resorcie rodziny, nie tylko w reakcji na to wydarzenie". - Ona wchodzi w życie, wzmacnia pozycję rodziców, wzmacnia pozycję również dzieci - tych, które mogą być poszkodowane w przemocy domowej. Przemoc domowa jest czymś okrutnym, ponieważ dom musi być schronieniem, tym ciepłym, cichym schronieniem dla dzieci. Jeżeli jest czymś odwrotnym, to wyobraźmy sobie, jaki to jest dramat i tragizm. Natomiast my reagujemy bardzo konkretnie, zaostrzamy nasze kodeksy - stwierdził szef rządu. Po chwili kontynuował: - Przypomnę, że liberałowie - też nazwa na to wskazuje - oni zwykle łagodzą kodeksy karne - tak było w latach 90., tak było później również. Strzeżcie się tych, którzy łagodzą kodeksy karne. Osobiście jestem za przywróceniem kary śmierci dla takich bandytów, takich zbrodniarzy - podsumował. Wśród zgromadzonych na spotkaniu rozległy się brawa. Propozycje nowych rozwiązań prawnych, które jako pierwsza opisała Interia, ujrzały światło dzienne kilka dni po dramacie chłopca z Częstochowy. 8-letni Kamilek był regularnie katowany przez swojego ojczyma na oczach matki. Ratunku nie znalazł także w szkole - nauczycielom wystarczyło tłumaczenie, że dziecko się przewróciło i złamało rękę. Chłopiec miał oparzenia całego ciała, ślady po papierosach i złamania kończyn. Zmarł w szpitalu 8 maja. *** Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!