- Potwierdzam, prowadzimy postępowanie wyjaśniające dotyczące przecięcia przewodów hamulcowych w samochodzie marki Volvo należącego do kandydata do Senatu - powiedziała oficer prasowa KMP w Koszalinie nadkom. Monika Kosiec. Zaznaczyła, że w tej sprawie nikomu nie przedstawiono zarzutów. W poniedziałek podczas konferencji prasowej w Koszalinie (woj. zachodniopomorskie) startujący do Senatu z KWW Pakt dla Obywateli Marek Łagocki mówił, że to w nocy z czwartku na piątek ktoś podciął w jego volvo zaparkowanym przy chodniku przed domem przewody hamulcowe, narażając go na utratę zdrowia, nawet życia. W miejscu parkowania była plama po wyciekającym płynie. Jednocześnie Łagocki stwierdził, że o tym, że coś się dzieje z hamulcami, zorientował się dopiero w piątek pod wieczór po intensywnie prowadzonej kampanii przed wyborami. - Od rana czułem, że ten hamulec jest taki "huśtający" i "dziwny", ale miałem eleganckie buty, co powoduje mały dyskomfort, jadąc samochodem i nie zwróciłem na to uwagi. (...) Pod wieczór w okolicach biblioteki publicznej straciliśmy hamulce w moim pojeździe marki volvo - mówił dziennikarzom Łagocki. Nie wezwał jednak pomocy drogowej, jadąc 10 km/h odstawił kilkuletnie auto do mechanika. - Mechanicy wypowiedzieli się, że przewody w ten sposób samoistnie nie pękają. (...) Zostały w pionie przecięte prawdopodobnie nożem do tapet, co spowodowało, że przez kilka godzin w ciągu dnia wylewał się płyn hamulcowy z mojego samochodu - przekazał Łagocki. W piątek wieczorem zgłosił sprawę policji, a na dowód przestępstwa przyniósł na komisariat uszkodzone przewody hamulcowe. Marek Łagocki: Kampania nienawiści, agresji Łagocki uszkodzenie w swoim aucie wiąże z "agresywną" kampanią wyborczą. - Nigdy w życiu takie rzeczy mi się nie przydarzały. Kampania nienawiści, agresji rozpoczęła się w Koszalinie. Nie ma naszej zgody na to, by w ten sposób atakować kontrkandydatów. (...) Nie może być tak, że teraz wszyscy ludzie w naszym sztabie obawiają się "pana straszaka", że przyjdzie i zrobi coś więcej - mówił Łagocki. Dodał, że w ciągu zaledwie kilku dni uszkodzonych, zerwanych, pociętych lub podpalonych zostało 20 jego banerów wyborczych. Zapowiedział, że jego komitet wyborczy we wtorek złoży w tej sprawie zawiadomienie na policji. Janusz Cichoń: Ktoś wykręcił mi dwie śruby z koła samochodu W sierpniu pisaliśmy w Interii o sprawie posła Janusza Cichonia z PO. "Ktoś wykręcił mi dwie śruby z koła samochodu, pozostałe najpewniej poluzował, włożył nakładki na śruby, narażając mnie na utratę życia lub zdrowia. Zdaniem policji brak znamion czynu zabronionego!" - zaalarmował w mediach społecznościowych. - Byłem przekonany, że chodzi o łożysko. Zacząłem sprawdzać, nie zauważyłem braku śruby przy kole, bo nakładki były na swoim miejscu. Bardzo ostrożnie przejechałem jeszcze kawałek, ale zadzwoniłem do mechanika - relacjonował Interii Cichoń. - Kiedy na miejscu pojawiła się pomoc drogowa, odkryliśmy, że pod nakładkami nie ma śrub. Dwóch brakowało, pozostałe były poluzowane - wspominał. Polityk zgłosił sprawę olsztyńskim śledczym. Szybko okazało się jednak, że najprawdopodobniej nic nie zostanie wyjaśnione. 27 lipca parlamentarzysta otrzymał oficjalne pismo, w którym poinformowano go, że żadnego dochodzenia nie będzie. - Policja, wykonująca w tej sprawie czynności, dokonała rozpytania samego pokrzywdzonego, który potwierdził, iż w kwietniu wymieniał koła, jak to zwykle miało miejsce, sezonowo - powiedział nam prokurator Daniel Brodowski. - Nie było wówczas problemu, nie wiedział, w jakiej sytuacji mogło dojść do odkręcenia się śrub. Było to o tyle dziwne, że śruby były odkręcone, natomiast zaślepki były na swoim miejscu. Zdaniem pokrzywdzonego wskazywało to na możliwość celowego działania - stwierdził rzecznik Prokuratury Okręgowej w Olsztynie. Interia zapytała w prokuraturze, czy ktokolwiek sprawdzał, co stało się z zaginionymi śrubami. Czy śledczy próbowali się dowiedzieć, kto mógł poluzować pozostałe? Dlaczego w miejscu wykręconych śrub pojawiły się nakładki, które maskowały braki? - Nie wynika to, niestety, z ustaleń poczynionych na obecnym etapie postępowania. Jeżeli pojawią się nowe dowody, postępowanie można podjąć - odpowiada nam Brodowski. - Pokrzywdzony, po otrzymaniu decyzji, ma możliwość złożenia zażalenia. Wówczas prokurator je rozpozna i, być może, nowe dowody jakie zostaną przedłożone - usłyszeliśmy od olsztyńskiego prokuratora. *** TWÓJ GŁOS MA ZNACZENIE. Dołącz do naszego wydarzenia na Facebooku i śledź aktualne informacje w trakcie kampanii wyborczej! *** CZYTAJ TAKŻE Jak zagłosować za granicą? Nie wszędzie wystarczy dowód osobisty Sprawdź okręgi wyborcze do Sejmu. Które województwo daje najwięcej mandatów? Praca przy wyborach. Za dzień można zarobić 800 zł. Wymagania są minimalne