Wojna w Ukrainie. Co najmniej pięć osób nie żyje po rosyjskim ataku na Dniepr
Pięć osób zginęło, a 39 zostało rannych w ataku rakietowym Rosji na miasto Dniepr. W wyniku zmasowanego ataku rakietowego uszkodzone zostały także obiekty cywilnej infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim i charkowskim.
Rosyjski pocisk trafił w wielokondygnacyjny blok, niszcząc całą klatkę schodową. "Już pięciu zabitych" - powiadomił w Telegramie szef władz wojskowych obwodu dniepropietrowskiego Wałentyn Rezniczenko.
Minister Obrony Narodowej Ukrainy Oleksii Reznikov podał, że liczba rannych wzrosła do 39.
Wcześniej informowano o 27 rannych, w tym co najmniej sześciorgu dzieci.
Do ataku odniósł się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Przekazał, że trwa usuwanie gruzów i walka o życie uwięzionych osób. Dodał, że osoby odpowiedzialne za ataki poniosą za nie karę.
Ratownicy ewakuują osoby, którym udało się przeżyć atak.
Wojna na Ukrainie. Atak na obwód lwowski i obwód charkowski
Rosyjskie ataki dotknęły także obwody lwowski oraz charkowski.
"Wróg trafił w obiekt infrastruktury krytycznej w obwodzie lwowskim. Możliwe są problemy z dostawami prądu i wody. Pozostańcie w schronach. Zagrożenie nie minęło!" - napisał w Telegramie szef Lwowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej Maksym Kozycki.
Podobne wiadomości nadeszły z obwodu charkowskiego na północnym wschodzie Ukrainy. "Odnotowano dwa ataki wrogich rakiet, które trafiły w obiekty krytycznej infrastruktury w obwodzie. Na razie zastosowano awaryjne odłączenia prądu" - poinformował szef administracji obwodowej Ołeh Syniehubow.
INTERIA.PL/PAP