USA nie przekaże Ukrainie czołgów Abrams. "To drogi i skomplikowany sprzęt"
Stanom Zjednoczonym zależy, by zmienić dynamikę wojny na korzyść Ukrainy, ale na razie nie jesteśmy gotowi przekazać naszych czołgów Abrams - oświadczył wiceszef Pentagonu ds. politycznych Colin Kahl. W jego opinii maszyny te są drogim i zbyt skomplikowanym sprzętem, by móc je opanować podczas krótkiego szkolenia. Wcześniej - jak donoszą amerykańskie media - Niemcy postawiły ultimatum, że wyślą do Ukrainy swoje czołgi Leopard, jeśli Waszyngton dostarczy tam Abramsy.
Kahl, który wrócił z podróży do Kijowa, dodał, że czołg "Abrams jest bardzo skomplikowanym sprzętem. Drogim. Trudnym do opanowania podczas szkolenia".
Wojna w Ukrainie. Amerykanie nie przekażą czołgów Abrams
We wtorek, podczas wizyty na Ukrainie Kahl powiedział, że Stany Zjednoczone uznają potrzebę Ukrainy, która chce dysponować uzbrojeniem zdolnym do rażenia przeciwnika poza linią frontu i powinny myśleć o tym, jak jej w tym pomóc.
Pytany o możliwość przekazania Ukrainie czołgów Abrams, odpowiedział, że "nie jest jasne, czy to najlepsza odpowiedź na to wyzwanie. Dlatego będziemy nadal rozważać jakie ciężkie pojazdy, w tym czołgi, można z sensem przekazać Ukrainie, tak by na czas dostała ich odpowiednią liczbę i by zapewnić ich wsparcie techniczne" - zaznaczył Kahl.
Czołgi dla Ukrainy. Niemcy postawiły ultimatum
Jak informowaliśmy wcześniej, Niemcy postawiły ultimatum ws. swoich czołgów Leopard. Doniósł o tym amerykański dziennik "The Wall Street Journal", który powołując się na wysokich rangą niemieckich urzędników przekazał, że Berlin wyśle do Ukrainy swój sprzęt, o ile Waszyngton postąpi to samo w przypadku Abramsów.
Niemniej jak wynika z ustaleń Interii postawa kanclerza Scholza odnośnie Leopardów wywołuje konsternację nie tylko na arenie międzynarodowej, lecz także na krajowej scenie politycznej. Szybkiej decyzji i realnego wsparcia domagają się m.in. Helsinki, Tallin czy Warszawa, o czym wspominał premier Mateusz Morawiecki w wywiadzie dla CNN.
INTERIA.PL/PAP