To nie Putin prosił o pomoc. Kim Dzong Un sam miał zaproponować wojsko
To nie Władimir Putin, a Kim Dzong Un jako pierwszy przedstawił pomysł wysłania żołnierzy z Korei Północnej do walki z ukraińskim wojskiem - twierdzą dziennikarze "The New York Times". Propozycja przywódcy KRLD szybko spotkała się z akceptacją na Kremlu i jest elementem wieloletniego planu współpracy na linii Pjongjang - Moskwa.
Dziennikarze amerykańskiego dziennika szczegółowo przeanalizowali informacje dotyczące współpracy militarnej Rosji i Korei Północnej w kontekście wojny w Ukrainie. Powołując się na źródła wśród amerykańskich urzędników ustalili, że to Kim Dzong Un w trakcie spotkań z Władimirem Putinem złożył ofertę "udostępnienia" północnokoreańskich żołnierzy.
Jednocześnie, jak podkreślają, przywódca Korei Północnej oczekiwał od Moskwy deklaracji pomocy w wielu kwestiach, ale nie ze skutkiem natychmiastowym, a w długoletniej perspektywie.
"Amerykańscy urzędnicy nie wierzą, że Kim Dzon Un od razu otrzymał cokolwiek w zamian. Zamiast tego, według nich, ma nadzieję, że Rosja odwdzięczy mu się w przyszłości, oferując wsparcie w walce dyplomatycznej, pomoc w przypadku kryzysu i zapewnienie technologii" - napisano.
Wojna w Ukrainie. Żołnierze KRLD lepiej traktowani niż Rosjanie
Anonimowi rozmówcy "The New York Times" zwracają również uwagę na samą obecność żołnierzy KRLD w obwodzie kurskim. Już od początku pobytu są oni uprzywilejowani względem walczących Rosjan.
"Według urzędnika, wydaje się, że północnokoreańscy żołnierze cieszą się lepszą opieką medyczną niż ich rosyjscy odpowiednicy. Ranni są często przewożeni bezpośrednio do dużych szpitali w Kursku, z pominięciem mniejszych i gorszej jakości szpitali wiejskich położonych bliżej pola bitwy" - stwierdzono.
Wspomniane uprzywilejowanie nie zwiększa jednak skuteczności jednostek z Korei Północnej. Jak podkreślono, w trakcie walk przeciwko Siłom Zbrojnym Ukrainy widoczny jest brak doświadczenia bojowego żołnierzy z KRLD. Choć często są to wojskowi z sił specjalnych, to nie potrafią radzić sobie m.in. z powszechnie używanymi dronami.
Problemem jest także brak zintegrowania z rosyjskimi siłami bojowymi. Zdarza się, że jednostki z Korei Północnej działają niezależnie, co zwiększa ryzyko dużej liczby zabitych i rannych.
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!