Sukces Ukrainy na rosyjskiej ziemi. Zniszczyli system wart miliony
Oprac.: Agata Sucharska
Ukraińcy zniszczyli rosyjski system radarowy dalekiego zasięgu Nebo-U. To bardzo dotkliwa strata, bo system kosztował miliony dolarów i był dla rosyjskich wojsk kluczowy. Teraz okupant będzie mieć mniejsze zdolności do przeprowadzania ataków z powietrza. Bez Nebo-U w regionie bardziej problematyczne może stać się także wykrywanie ukraińskich pocisków.
"Siedem dronów typu kamikadze uderzyło w system radarowy o wartości 100 milionów dolarów" - poinformowała we wtorek Ukraińska Prawda.
Chodzi o rosyjski system radarowy dalekiego zasięgu Nebo-U, który został zainstalowany w obwodzie briańskim.
Rosyjski radar Nebo-U doszczętnie zniszczony. "Teraz mają mniejsze możliwości"
Źródła Służby Bezpieczeństwa Ukrainy potwierdziły, że system już nie działa i "prawdopodobnie zamienił się w durszlak". Strata tego systemu ma być dla Rosjan bardzo dotkliwa, ponieważ umożliwiał monitorowanie ukraińskiego nieba nawet do 700 km w głąb kraju.
Radar nie tylko pomagał Rosjanom wykrywać nadlatujące pociski z Ukrainy, ale też wspierał bombowce atakujące ukraińskie tereny przygraniczne. "Teraz Rosjanie mają mniejsze możliwości wykrywania celów" - podkreśla ukraiński dziennik.
Najbardziej kosztowne straty Rosjan. Są wyliczenia
Dodajmy, że to już drugi system Nebo-U zniszczony z polecenia ukraińskiego kontrwywiadu. Pierwszy został zniszczony w obwodzie biełgorodzkim na terenie Rosji. Niedawno zniszczony został również system radarowy Kasta-2E2 w pobliżu okupowanego przez Rosjan Berdiańska.
Ostatnio rosyjskie straty w ciągu pół roku inwazji na Ukrainę oszacował ukraiński portal Forbes. Z jego wyliczeń wynika, że zniszczono sprzęt wojskowy o wartości 16,56 miliardów dolarów.
Według portalu najbardziej kosztowną stratą rosyjskiej armii jest krążownik rakietowy "Moskwa", którego wartość szacowana jest na około 750 milionów dolarów.
Źródło: Ukraińska Prawda
***
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!
