Rosjanie boją się o kluczową trasę. Wszystko widać na zdjęciach
Rosyjskie wojska rozpoczęły budowę specjalnych ogrodzeń mostu Krymskiego zwanych "barykadami antysabotażowymi". Zabezpieczenia mają powstrzymać ewentualne ukraińskie próby uderzeń przy użyciu dronów powierzchniowych i podwodnych.
Zdjęcie ogrodzenia opublikowane zostało na kanale telegramowym Mash. Widać na nim specyficzne rury i druty. Jak wynika z opisu, docelowo barykady mają chronić konstrukcję na całej długości.
Do tej pory Siły Zbrojne Ukrainy dwukrotnie były w stanie dokonać uderzeń na most Krymski. Pierwsza z prób przeprowadzona została najprawdopodobniej przy użyciu drona nawodnego, druga zaś to atak rakietowy.
26 lipca szef Służby Bezpieczeństwa Ukrainy Wasilij Maluk publicznie przyznał, że uderzenie było przeprowadzone przez siły ukraińskie. Wcześniej władze w Kijowie nie przyznawały się do ataków.
Most Krymski "piętą Achillesową" rosyjskiego wojska
Jak podkreśla Bartłomiej Małczyk, analityk wojny na Ukrainie, absolwent Theresianische Militärakademie, most łączący Krym z Rostowem nad Donem jest priorytetowym celem dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Jego zniszczenie znacząco utrudniłoby podstawowe funkcjonowanie rosyjskich wojsk na kierunku zaporoskim.
- Most Krymski to nie tylko pasy ruchu drogowego, ale przede wszystkim linia kolejowa, która jest kluczowa w rosyjskiej logistyce. Ten przestarzały mechanizm, nazywany kwatermistrzostwem, działa siermiężnie, a bez tej przeprawy praktycznie sparaliżowałby prace jednostek broniących się na południu Ukrainy - podkreśla.
- Rosja ma obecnie w użyciu dwie linie kolejowe, które można określić strategicznymi dla jednostek na kierunku zaporoskim. Pierwsza to ta na moście Kerczeńskim, druga przebiega na lądzie m.in. w okolicach okupowanego Tokmaku - dodaje.
Ekspert podkreśla, że choć łatwiejszym celem jest linia znajdująca się na południu Ukrainy, to jednak ewentualne zniszczenie mostu przyniosłoby lepszy efekt.
- Linię przy Tokmaku można stosunkowo szybko naprawić. Jeśli Ukraińcom udałoby się skutecznie uderzyć i zniszczyć połączenie kolejowe na moście Kerczeńskim, to oznaczałoby miesiące prac naprawczych - mówi.
- Gdyby ta misja się powiodła, to po kilku tygodniach moglibyśmy zaobserwować powtórkę z historii, a dokładnie wycofanie jednostek z Chersonia. Brak działającej logistyki sparaliżowałby możliwości wojskowych, a ci musieliby zdecydowanie zawęzić front - podsumowuje.
***