Paweł Kowal: Polska zarobi na wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej
- Ukraina w sensie handlowym jest już w Unii Europejskiej. Polska, zanim do niej weszła, nie mogła pomarzyć o takich warunkach - uznał Paweł Kowal, pełnomocnik rządu ds. odbudowy Ukrainy. W rozmowie z Piotrem Witwickim zapewnił, że nasz kraj zarobi na akcesji Kijowa, która możliwa jest nawet podczas wojny. Jak jednak przestrzegł, Ukraińcy nie dostrzegają zagrożenia mogącego zahamować unijne negocjacje niemal w ostatniej chwili.
Kiedy wojna w Ukrainie się zakończy, kraj ten odbudować miałyby firmy z państw sojuszniczych wobec Kijowa, w tym z Polski. Który z przedsiębiorców zdecydowałby się jednak inwestować za naszą wschodnią granicą, gdyby nie udzielono żadnych gwarancji bezpieczeństwa? O to Piotr Witwicki, redaktor naczelny Interii, zapytał Pawła Kowala w nowym odcinku wideorozmowy "Bez Uników".
Zdaniem pełnomocnika rządu ds. odbudowy Ukrainy samo powstrzymanie wojny to dopiero pierwszy krok. Kolejnym jest znalezienie sposobu na usadowienie Kijowa w zachodnich strukturach. - Pewien etap już przeszliśmy. Od stycznia Ukraina z impetem wchodzi w negocjacje z Unią Europejską - dodał, uznając, iż w przyszłości państwo to znajdzie się również w NATO.
Na uwagę, czy taka wizja nie jest zbyt śmiała, odparł, iż Ukraina w pewnym aspekcie znajduje się już w UE. - Mają podpisaną tak dobrą umowę o strefie wolnego handlu plus istnieją dodatkowe regulacje związane z wojną. Oni w sensie handlowym w dużym stopniu są już w Unii. Polska, zanim była w UE, nie mogła pomarzyć o takich warunkach - uściślił.
Paweł Kowal: Polska zarobi na wejściu Ukrainy do Unii Europejskiej
Jak zauważył prowadzący, Węgry nie tak łatwo zgodzą się by Kijów wszedł w skład unijnych struktur. - Dzisiaj się nie zgodzą. Bardziej pragmatycznego polityka niż Viktor Orban trudno szukać nie tylko w Europie Środkowej. On będzie ostro negocjował - odparł Paweł Kowal, podkreślając, że negocjacje z polskiego punktu widzenia powinny być prowadzone "dokładnie i głęboko".
Polityk sprecyzował, że Polska podczas rozmów akcesyjnych powinna wykorzystać ten przejściowy okres, aby "złapać jakąś synergię z Ukraińcami, na przykład w produkcji". - To jest możliwe, można na tym zarobić. Na akcesji Ukrainy Polska zarobi (...). Powinniśmy być już przyszykowani do tego, bo jesteśmy sprawniejsi w działaniu na rynku europejskim - uznał.
Czy dołączenie Kijowa do UE jest jednak w ogóle możliwe, skoro mierzy się on z wojną? Według Pawła Kowala "nic nowego pod słońcem". - Te wszystkie rzeczy były testowane i w NATO, i w Unii. To zależy od polityki, proszę mi wierzyć - zapewnił.
Zobacz cały odcinek wideorozmowy Interii:
Negocjacje Ukraina - UE upadną w ostatniej fazie?
Rozmówca Piotra Witwickiego wskazał na czynnik, którego Ukraińcy powinni się jednak obawiać, "a czego nie widzą na horyzoncie". - Niektórzy partnerzy na Zachodzie w ostatniej fazie negocjacji będą (mogli - red.) oczekiwać, że przy okazji poszerzenia Unii trzeba nowego traktatu, zasad funkcjonowania Komisji Europejskiej itd. - wyliczył, stwierdzając, iż obecnie taka rewolucja jest niemożliwa.
Paweł Kowal przypomniał, że gdyby Ukraina weszła jednak do UE, dla Polski byłaby to sytuacja, w której przestałaby być "ostatnim państwem Zachodu". - Pokolenia Polaków mogłyby chodzić na kolanach na Jasną Górę i prosić Boga, abyśmy wreszcie nie byli żadnym przymurzem, przedmurzem - porównał.
Nawiązał też do nierozwiązanego wciąż problemu pochówków ofiar rzezi wołyńskiej. Przywołał opinię Jacka Kuronia, który zachęcał, aby "przerwać ciągi niechęci" między Polakami a Ukraińcami. - Muszą być groby, imiona oraz nazwiska zmarłych wypisane na krzyżach. Tak jest w naszej kulturze (...). W każdej rozmowie ze stroną ukraińską tłumaczę, że teraz jest dobry czas - podkreślił.
Akcja "Wisła". Paweł Kowal: Polska nie powinna ponosić odpowiedzialności
Pełnomocnik rządu wyszedł z założenia, że upamiętnienie ludobójstwa na Wołyniu "nie jest kwestią targów czy polityki" i on się o to nie targuje. - Niepodległa Polska potępiła komunistyczną akcję "Wisła". Nie ma czegoś takiego, że u nas ktoś poważny, szanujący historię kraju, będzie mówił, że była ona super, bo przesiedlono Ukraińców - mówił.
Akcentował przy tym, że Polska nie powinna ponosić odpowiedzialności za akcję "Wisła". - Jest mnóstwo dokumentów, które pokazują, że to było sterowane przez Stalina. Żadna legalna, polska władza nie miała na to wpływu - powiedział.
Przyznał też, że "ma duże wątpliwości" co do umowy, jaką "zawarł podobno premier Mateusz Morawiecki". - On się umówił, że będzie przywracał jakiś kształt pomników (ukraińskich w Polsce - red.) w zamian za ekshumacje (ofiar na Wołyniu - red.). Ekshumacje i prawo do pochówku to powinna być kwestia poza dyskusją (...). Nie należy się targować: pomniki za groby - skwitował Paweł Kowal.
Poprzednie odcinki wideorozmów Piotra Witwickiego obejrzysz tutaj.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!