Nieoczekiwany ruch USA. Ukraińcy mogą w Rosji coraz więcej
Stany Zjednoczone zezwoliły Ukrainie na atakowanie rosyjskich celów w strefie przygranicznej nie tylko w regionie obwodu charkowskiego, ale "w dowolnym miejscu" - donosi Politico. Strefa, gdzie Kijów może teraz kontratakować, ma rozciągać się "wszędzie tam, gdzie siły rosyjskie próbują przedzierać się przez granice i zajmować tereny Ukrainy".
Z opublikowanych przez Politico informacji wynika, że Stany Zjednoczone przekazały Ukrainie, iż ta może wykorzystywać amerykańską broń do uderzania w rosyjskie cele "w dowolnym miejscu" w strefie przygranicznej.
W tym kontekście portal przypomina, że do tej pory, po długim czasie, USA wyraziły zgodę na atakowanie przekazanym sprzętem, ale jedynie w regionie graniczącym z ukraińskim obwodem charkowskim, który w ostatnim czasie stał się dla Kremla główną areną ofensywnych działań.
USA zmieniają zdanie w sprawie ataków na terenie Rosji?
To właśnie w reakcji na zintensyfikowane działania okupanta i doniesienia o sprowadzaniu rosyjskich posiłków w tamten region Amerykanie zrewidowali swoje stanowisko, o co z całą mocą zabiegał od dawna prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.
Jak opisuje Politico, doradca ds. bezpieczeństwa narodowego USA Jake Sullivan przekazał we wtorek, że porozumienie z Kijowem dotyczące używania amerykańskiej broni na terenie Rosji nie odnosi się tylko okolic obwodu charkowskiego, ale "rozciąga się wszędzie tam, gdzie siły rosyjskie próbują przedzierać się przez granice i zajmować tereny Ukrainy".
Sprawdź, jak przebiega wojna na Ukrainie. Czytaj raport Ukraina-Rosja.
Wojna na Ukrainie. "Chodzi o zdrowy rozsądek"
- Tu nie chodzi o geografię. Chodzi o zdrowy rozsądek. Jeśli Rosja atakuje lub zamierza zaatakować Ukrainę ze swojego terytorium, sensowne jest umożliwienie Ukrainie odparcia (prób agresora - red.) - powiedział Sullivan.
"Dwóch urzędników, którym zapewniono anonimowość, by mogli szczerze wypowiedzieć się podczas rozmowy, przekazywało, że zezwolenie Ukrainie na kontrataki w głąb Rosji w odpowiedzi na uderzenia okupanta nie stanowi zmiany waszyngtońskiej polityki" - czytamy. "Mimo to słowa Sullivana wyraźnie różnią się od tego, co urzędnicy przekazywali jeszcze w maju" - zauważają autorzy.
Źródła: Politico, Interia
-----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!