"Nie mamy planu B". Premier kraju NATO o przyszłości wojny w Ukrainie

Marcin Jan Orłowski

Marcin Jan Orłowski

emptyLike
Lubię to
Lubię to
like
0
Super
relevant
0
Hahaha
haha
0
Szok
shock
0
Smutny
sad
0
Zły
angry
0
Udostępnij

- Nie mamy "planu B" na wypadek zwycięstwa Federacji Rosyjskiej, bo wtedy przestaniemy skupiać się na "planie A" - przekonuje premier Estonii Kaja Kallas. Polityk podkreśla, że jedyną szansą na pokonanie Rosjan jest zwiększenie pomocy militarnej ze strony krajów Zachodu.

Ukraińscy żołnierze na froncie. Zdjęcie ilustracyjne
Ukraińscy żołnierze na froncie. Zdjęcie ilustracyjneSztab Generalny ZSUdomena publiczna

W rozmowie z BBC Kaja Kallas komentowała bieżące wydarzania związane z rozwojem wojny w Ukrainie i ewentualnym scenariuszu rozszerzenia konfliktu na kraje bałtyckie.

Szefowa rządu przyznała, że władze Estonii zdają sobie sprawę z bycia "na pierwszej linii" kolejnych zakusów Władimira Putina. W związku z tym, jak podkreśliła, rząd w Tallinnie zdecydowanie opowiada się za jeszcze większym wsparciem militarnym i finansowym. Kaja Kallas stwierdziła, że obecnie władze kraju przeznaczają ponad 1 procent PKB na pakiety pomocowe dla Kijowa.

Wojna na Ukrainie. Kaja Kallas o "planie B"

Polityk zapytana została o plany rządu Estonii na wypadek militarnej porażki Sił Zbrojnych Ukrainy z rosyjską armią.

- Nie mamy "planu B" na wypadek zwycięstwa Federacji Rosyjskiej, bo wtedy przestaniemy skupiać się na "planie A" - podkreśliła.

- Nie powinniśmy ulegać pesymizmowi. Zwycięstwo w Ukrainie nie dotyczy tylko terytorium. Jeśli Ukraina dołączy do NATO, nawet bez jakiegoś terytorium, będzie to zwycięstwo, ponieważ zostanie dołączona pod parasol NATO - dodała.

Żołnierze NATO w Ukrainie. "Jeśli kiedyś nadejdzie ten moment"

Na temat przyszłości konfliktu w Ukrainie i zaangażowania Estonii we wsparcie militarne dla Kijowa mówił kilka dni wcześniej prezydent kraju Alar Karis. Polityk w rozmowie z telewizją Yle odniósł się do kwestii ewentualnego wysłania na front estońskich wojskowych.

Karis podkreślił, że przede wszystkim użycie w ten sposób armii nie leży w jego kompetencjach, ani też rządu premier Kallas, ale parlamentu kraju. Jednocześnie dodał, że temat ten, choć głośny medialnie, to na razie nie niesie za sobą wartości merytorycznej.

- Jeśli kiedyś nadejdzie ten moment, to będziemy musieli porozmawiać o wysłaniu wojsk nie tylko w Estonii, ale wśród naszych sojuszników. Sama Ukrainia nie widzi jeszcze takiej potrzeby - przekonywał.

Do sprawy wcześniej odnosił się prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski, który stwierdził, że choć pogrążony w wojnie kraj "chętnie przyjmie każdą pomoc", to jednak na obecnym etapie temat żołnierzy NATO na froncie nie jest dyskutowany.

-----

Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!

Miller w ''Prezydentach i premierach'' o ataku hakerskim na PAP: Czekamy aż służby będą eliminowały tego rodzaju zagrożeniaPolsat NewsPolsat News
Przejdź na