Mariupol: Zginęło ponad 2 tys. osób. Na miasto spadła setka bomb
W oblężonym od wielu dni Mariupolu brakuje żywności i wody, zginęło tam ponad 2 tys. osób. Mimo to nie ustają rosyjskie bombardowania, tylko w ciągu ostatniej doby miały miejsce 22 ataki na miasto.
Mariupol na wschodzie Ukrainy to jedno z miast, które od wielu dni jest oblegane przez rosyjskiego najeźdźcę. Brakuje tam wody i żywności, nie ustają za to wrogie bombardowania. W niedzielę prezydent Wołodymyr Zełenski informował, że pomoc Mariupolowi to teraz jedno z kluczowych zadań.
Rada miejska Mariupola poinformowała w niedzielę, że od początku rosyjskiej agresji w mieście zginęło już 2187 mieszkańców.
"Przez ostatnie 24 godziny były co najmniej 22 bombardowania (...) Na Mariupol spadło już ponad 100 bomb" - napisano w oświadczeniu, cytowanym przez agencję Reutera. Zaznaczono, że Rosjanie blokują miasto i ostrzeliwują cele niemilitarne.
"Ludzie są w trudnej sytuacji od 12 dni. W mieście nie ma prądu, wody ani ogrzewania. Prawie nie ma komunikacji mobilnej. Ostatnie zapasy jedzenia i wody się kończą" - przekazała rada miejska.
Wołodymyr Zełenski: Pomoc Mariupolowi jest teraz kluczowa
Podczas przemówienia, które opublikował w niedzielę na portalu Facebook Wołodymyr Zełenski, prezydent Ukrainy mówił, że pomoc Mariupolowi to teraz kluczowe zadanie.
- Kolumna naszej humanitarnej pomocy znajduje się w odległości dwóch godz. od Mariupola, tylko 80 km. Robimy wszystko, żeby przełamać opór okupantów, którzy blokują nawet duchownych Cerkwi prawosławnej, wiozących tę pomoc: jedzenie, wodę, leki - powiedział prezydent.
INTERIA.PL/PAP