Fala dezercji w ukraińskiej armii. Liczba uciekinierów gwałtownie rośnie
W Siłach Zbrojnych Ukrainy gwałtownie rośnie liczba przypadków dezercji. Prokuratura Generalna Ukrainy od początku roku wszczęła 51 tysięcy postępowań karnych dotyczących samowolnego opuszczenia jednostki. To dwa razy więcej niż w ubiegłym roku.
O rosnącym problemie dezercji w szeregach ukraińskiej armii pisze "The Times". Według ekspertów wojskowych, którzy rozmawiali z wojskowymi znajdującymi się na froncie, gwałtowny wzrost tego typu przypadków związany jest z brakiem demobilizacji.
Ukraińcy, którzy zdecydowali się na służbę wojskową w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji są wyczerpani fizycznie i psychicznie. To powoduje, że ucieczka z pola walki staje się bardzo atrakcyjną opcją.
Według oficjalnych statystyk Prokuratury Generalnej Ukrainy w okresie od stycznia do września wszczęto 51 tysięcy postępowań karnych za porzucenie jednostki wojskowej.
"To już dwa razy więcej niż w 2023 roku, gdzie zanotowano 24 tysiące takich spraw i znacznie więcej niż w 2022 roku, kiedy otwarto tylko 9 tysięcy takich postępowań" - czytamy.
Dezercja w ukraińskiej armii. Resort obrony o demobilizacji
Problem dezercji, zdaniem ekspertów "The Times" powiązany jest bezpośrednio z kwestią demobilizacji i wewnętrznych przepisów w ukraińskiej armii. W kwietniu władze negocjowały nowe przepisy dotyczące rekrutów i zwiększenia potencjału osobowego Sił Zbrojnych Ukrainy.
Wówczas, po interwencji Naczelnego Dowódcy Ołeksandra Syrskiego, zdecydowano się usunąć z zapis ograniczający służbę wojskową do trzech lat.
"Działania demobilizacyjne doprowadzą do spadku zdolności bojowych jednostek, zakłócenia działań ofensywnych i defensywnych oraz zakłócenia rotacji jednostek" - napisano w komunikacie.
Ministerstwo zapewniło, że w najbliższych miesiącach trwać będą intensywne prace "nad poprawą kolejności rotacji żołnierzy na linii frontu" co da możliwość regeneracji najbardziej obciążonych jednostek.
Do sprawy odniósł się także sekretarz Komitetu Rady Najwyższej ds. Bezpieczeństwa Narodowego, Obrony i Wywiadu Roman Kostenko. Polityk zwrócił uwagę, że problem będzie narastał ponieważ nowi rekruci są w zdecydowanej większości zmuszani do służby.
- Mamy problemy z mobilizacją. Ostatnio się to jeszcze pogorszyło. Mam pytanie: jak możemy ustalić jasne warunki służby, jeśli nie mamy nikogo, kto mógłby nas (wojskowych na froncie - red.) zastąpić? Chodzi tu przede wszystkim o mobilizację i motywację ludzi - stwierdził.
----
Bądź na bieżąco i zostań jednym z ponad 200 tys. obserwujących nasz fanpage - polub Interia Wydarzenia na Facebooku i komentuj tam nasze artykuły!