Niedawna debata sejmowa, w której głównym tematem była inicjatywa obywatelska dotycząca całkowitego zakazu aborcji, jest ciekawym przykładem, pokazującym cienką linię pomiędzy tolerancją a poprawnością polityczną. W trakcie wspomnianej debaty, głos zabrała działaczka Kaja Godek, która przekonywała do zmiany polskiego prawa w odniesieniu do dokonywania aborcji na określonych warunkach (w Polsce obowiązują trzy wyjątki, kiedy aborcja jest legalna: ciąża stanowi zagrożenie dla życia lub zdrowia kobiety ciężarnej, badania prenatalne lub inne przesłanki medyczne wskazują na duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu, czy też zachodzi uzasadnione podejrzenie, że ciąża powstała w wyniku czynu zabronionego). Kaja Godek, przekonując o konieczności wprowadzenia całkowitego zakazu aborcji, nazwała ten czyn zabijaniem dzieci. Wystąpienie działaczki zostało jednak przerwane przez wicemarszałka Sejmu Jerzego Wenderlicha, który zakazał Kai Godek wypowiadania się w ten sposób i wyłączył działaczce mikrofon . "Słowo "zabijanie" nie jest na miejscu wobec tych, którzy mają inne poglądy" - apelował wicemarszałek. Podobnego zdania była marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska, która także przywołała Kaję Godek do porządku, sugerując aby prelegentka używała "właściwego języka". Oburzona Godek pytała, czy może swobodnie wyrażać swoje poglądy podczas sejmowej debaty. Język powinien być dostosowany do miejsca - Problemem jest miejsce, w którym odbywa się dyskusja. Parlament jest miejscem, w którym tworzy się ustawy, zatem problematyka tam dyskutowana dotyczy wszystkich obywateli, a co za tym idzie - osób o różnych poglądach. Dopuszczanie debaty silnie zabarwionej emocjonalnie może sugerować, że chodzi o wywarcie nacisku - wyjaśnia ekspert. - Inaczej wyglądałaby debata na temat aborcji na uniwersytecie, gdzie używany byłby język medyczny, a inaczej w Kościele, czy we wspólnocie ludzi wierzących, gdzie odwołuje się do wiary i własnych przekonań - dodaje. Jak wyrazić swoje zdanie? Parlament, mimo swojego podniosłego znaczenia, służy jednak jako miejsce wymiany poglądów, zatem jak wyrazić swoje odmienne od innych zdanie, aby przy okazji nikogo nie obrazić? - To nie jest kwestia poprawności politycznej, a raczej kultury i szacunku wobec drugiego człowieka. Każdy może mieć swój pogląd, który głosi, ale to nie jest powód do tego, żeby za pomocą emocjonalnego przekazu próbować szantażować kogoś, kto ma pogląd odmienny - mówi prof. Tadeusz Gadacz - Aby wyrazić swoje zdanie, wystarczy nie używać kategorii ogólnych, mówiąc "to jest morderstwo", ale mówić: "wg mojej wiary" albo "ja tak uważam". Wtedy wyrażamy bez skrępowania swój prywatny pogląd albo pogląd grupy, którą reprezentujemy. Używanie kwantyfikatorów ogólnych powoduje, że dajemy do zrozumienia, że nieważne jak myślą inni, i tak ja mam zawsze rację. To zamyka dyskusję i uniemożliwia kompromis - tłumaczy etyk. - Nie można swoich poglądów podnosić do rangi poglądów uniwersalnych - dodaje. Kompromis w kwestii aborcji? Trzeba uczciwie przyznać, że dyskusja na temat aborcji nie może być pozbawiona emocji. Czy może być za to dyskusją, która doprowadzi do kompromisu? - Jeśli chodzi o kompromis w kwestiach moralnych, światopoglądowych, to długo jeszcze tych zagadnień nie rozstrzygniemy. Gdybyśmy w tej chwili potrafili doświadczalnie udowodnić, kiedy zaczyna się życie to automatycznie prawo to życie by chroniło. Dyskusja pojawia się dlatego, że nie mamy takich kryteriów. Póki te różnice istnieją, musimy wspólnie żyć i wzajemnie się szanować - mówi ekspert. - Francuski filozof P. Ricoeur mówił, że w zróżnicowanym światopoglądowo, politycznie i religijnie świecie jedynym sposobem porozumienia jest "gościnność użyczana przez język". Oznacza to, że świat wygląda odmiennie z różnych perspektyw. Wobec tego, nie chodzi o to, żeby zza swoich okopów strzelać argumentami do przeciwnika, a raczej dać się zaprosić do świata drugiego człowieka i zobaczyć, jak ten świat wygląda z jego perspektywy. Nie chodzi też o to, żeby wtedy rezygnować ze swojego poglądu, ale o to, żeby wprowadzić korektę we własne widzenie świata albo przynajmniej otworzyć się na innych - dodaje. Poprawność polityczna nie istnieje? Zdaniem eksperta poprawność polityczna ma znaczenie negatywne i trudne do zdefiniowania. - Kto narzuca standardy poprawności politycznej? Kto decyduje, co wypada mówić, a czego nie? Moim zdaniem trzeba opierać się na szacunku i godności osoby -mówi prof. Gadacz. - Poprawność polityczna pokazuje, że są pewne mody polityczne, które każą nam się tak czy inaczej zachowywać. Poza wszelkimi modami politycznymi są standardy wysławiania się, które są wyznaczane przez wzajemny szacunek i tolerancję. Niech każdy głosi swoje przekonania, ale szanujmy się - podsumowuje. Zobacz też: