Śpiewak: Niech PiS nie udaje dziewicy
Szafa Lesiaka pokazuje, że w największych brudach III RP byli uwikłani politycy ówczesnego Porozumienia Centrum, dzisiejszego PiS-u - mówi Paweł Śpiewak z PO, gość Kontrwywiadu w RMF FM.
Posłuchaj Kontrwywiadu:
Konrad Piasecki: Nie nabrał pan wstrętu i obrzydzenia do Jana Rokity?
Paweł Śpiewak: Nie, w żadnym wypadku.
Nie uważa pan, że to schyłek jego kariery politycznej?
Nie. Te konwulsje, które my teraz obserwujemy na scenie politycznej, są konwulsjami potwornymi, brzydkimi, ale to chyba jeszcze nie jest najgorsze, co się w tym kraju będzie działo. W oczywisty sposób próbuje się potwierdzić ten obraz, który wygłosił na samym początku swego panowania Jarosław Kaczyński, że rządził układ. I częścią owego układu, zagrażającym scenie politycznej, jest rzekomo Jan Rokita.
Ale zgodzi się pan, że lektura akt inwigilacji prawicy, to jest jednak smętna lektura. Tam są dowody, że służby specjalne wolnego państwa ingerowały w działalność legalnych partii.
To prawda, ale co ma jedno do drugiego?
Jan Rokita mówił 14 lat temu, że ma wszystkie informacje UOP, że docierają do niego dokumenty UOP. Co by się stało, gdyby okazało się, że są dowody, że on o całej sprawie inwigilacji prawicy wiedział?
Gdyby się okazało, to moglibyśmy mówić. Na razie są to puste oskarżenia, niesłychanie emocjonalne. I to, co się dzieje w Polsce na skutek zachowania prezydenta i premiera i innych działaczy PiS-u, to jest dewastacja języka publicznego. To jest język pomówień, kłamstw, insynuacji. W niedzielę brałem udział w programie telewizyjnym z posłem Brudzińskim. On rozmawiał ze mną wyłącznie językiem kłamstw, zarzucając mi całkowicie fałszywe rzeczy. I w gruncie rzecz to jest doprowadzenie do takiego absurdu nierzeczywistości językowej po to, by przeciwnik musiał tłumaczyć się z rzeczy, których nie popełnił.
Ale jak się posłucha polityków PO, np. Stefana Niesiołowskiego, to jego język też nie jest szczególnie wyrafinowany i delikatny wobec PiS. Sięgnijmy po ten język PiS-u. "Gdyby Rokita wiedział o inwigilacji prawicy, a moim zdaniem wiedział, to byłaby to zbrodnia wobec demokracji, poza mordami, to jest najcięższe przestępstwo, jakie można popełnić" - mówi premier.
No tak - gdyby wiedział. Rok temu pan premier, jeszcze jako poseł Kaczyński, twierdził, że Rokita z całą pewnością nie popełnił żadnej zbrodni wobec demokracji, więc jest to zinstrumentalizowanie. Co jeszcze istotne, odwrócenie uwagi od tzw. szafy Lesiaka. Jest ona odsłaniana częściowo, charakterystyczne jest to, że jest to robione z wielką niechęcią ze strony PiS-u. pomijając to, w jaki sposób były zbierane materiały, czy zawieszając pytanie o to, mamy problem podstawowy: ta szafa pokazuje, że w największych brudach III RP byli uwikłani politycy ówczesnego Porozumienia Centrum, dzisiejszego PiS-u. Jeśli oni chcieli wepchnąć na stanowisko prezesa NBP niejakiego Żemka, oficera II Wydziału Sztabu Generalnego WP, czyli wywiadu PRL, jeśli mieli pełne kontakty z wywiadem PRL - z tych dokumentów to wynika - to nie mogą teraz udawać dziewic, że byli krzywdzeni i przez cały okres III RP byli odpychani, atakowani i spychani na margines.
Jarosław Kaczyński odpowiedziałby panu, że pan z ofiary próbuje czynić kata.
Tu wszyscy są w tym momencie ofiarami. Oczywiście pojawia się tam jeszcze widmo z tyłu, bo nie wiemy jak było naprawdę, to co wspomina Wałęsa - groźby zamachu stanu. Pamiętajmy wszyscy, Jarosław Kaczyński od roku 1990 prowadził, był głównym sztabowcem, głównym organizatorem akcji politycznej Lecha Wałęsy. On jest jednym z twórców III RP o tym nie możemy zapomnieć.
Panie profesorze, ale konkretne pytanie. Politycy, którzy byli uwikłani w tę inwigilację prawicy, którzy ją akceptowali, którzy o niej wiedzieli. Czy oni powinni odejść z życia publicznego?
Ja nie będę odpowiadał na takie pytanie, dlatego, że ja muszę najpierw ustalić w jakim stopniu byli winni, kto był winny. To jest decyzja i polityczna i decyzja prawna. Ja bym chciał, żeby scena polityczna nie opierała się na pomówieniach, na rzucaniu tak brutalnych oskarżeń, tylko opierała się na rzeczowej rozmowie. Jeżeli ta rzeczowa rozmowa prowadzi do jakichś konkluzji, żeby opierała się na decyzjach prawnych. Dosyć tego wrzasku, dosyć tych oskarżeń. To jest absolutnie rujnujące dla sceny politycznej. Co więcej rujnujące dla systemu partyjnego. Prowadzi to tylko do jednego, do polaryzacji sceny politycznej. Do wykopywania takich podziałów międzypartyjnych, których żadne wybory, żadna następna kampania nie będzie w stanie zasypać.
Niedoszły premier z Krakowa musi tłumaczyć się przed doszłym premierem z Warszawy. Niedoszły prezydent z Gdańska musi chyłkiem uciekać z Pałacu Prezydenckiego po tym co tam się wydarzyło. Czy pana nie wścieka taka bezradność własnej partii? Pan przed kilkoma miesiącami mówił, że PO jest w defensywie. Ja mam takie poczucie, że z tej defensywy cały czas nie wyszła.
To jest pytanie oczywiście o pewną strategię Platformy Obywatelskiej. Co to znaczy, że ona mogła być w ofensywie? Ona jest w ofensywie.
Mogłaby np. złożyć wniosek o konstruktywne wotum nieufności i doprowadzić do rozwiązania Sejmu.
Ona może zrobić jedno w tej chwili tzn. złożyć wniosek o samorozwiązanie Sejmu. To jest krok ofensywny.
Złożyła, i już wiemy, że ten wniosek zostanie odrzucony.
Najprawdopodobniej nie. Składa wniosek o odrzucenie budżetu w pierwszym czytaniu i to jest bardzo ważne. Ale co? Ma założyć nowy rząd w oparciu o konstruktywne wotum nieufności...
Tak.
... z SLD , z Samoobroną mając przeciwko sobie Senat, mając przeciwko sobie prezydenta? Bardzo przepraszam. To jest najlepszy sposób na wykonanie samobójczego gestu przez Platformę.
Czyli takiego gestu nie będzie?
Oczywiście, to w ogóle nie ma żadnego sensu, jeżeli to w czyjejś głowie się urodziło. Może to jest dobry pomysł na papierze, ale w realności oznaczałoby to, że mamy wzmocnioną kampanię nienawiści, którą PiS zastosuje wobec PO w takiej sytuacji. To dokładnie jest krok samobójczy.
Choć w kuluarach sejmu politycy PO cały czas o tym kroku samobójczym mówią. Dziękuję za rozmowę.