Raś: Nie ma argumentu na Klicha
Wczorajsze wystąpienie Ludwika Dorna w parlamencie pokazało, że nie ma argumentu na to, by Bogdana Klicha odwołać - uważa Ireneusz Raś.
Konrad Piasecki: Bardzo premier zrugał marszałka w środową noc?
Ireneusz Raś: - Ja wiem, czy zrugał premier...
Może cała partia rugała Schetynę.
- W środę odbyła się rzeczywiście bardzo szczera rozmowa najważniejszych polityków Platformy Obywatelskiej. Ja od 2005 roku, kiedy jestem w polskim parlamencie, w tak szczerej rozmowie nie uczestniczyłem.
Szczera, bolesna, trudna?
- Szczera, twarda, rzeczywista. Taka, jak w Platformie do tej pory funkcjonowała, ale być może od jakiegoś czasu najważniejsze osoby w partii, czyli szefowie regionów, nie mieli okazji do tego, żeby podsumować funkcjonowanie opinii wewnątrz partii, które były pokazywane na zewnątrz w ostatnich tygodniach. I ja uważam, że to jest OK, żeby Platforma debatowała wewnątrz.
Ale to była raczej połajanka i napominanie Schetyny, czy starcie i wojna?
- Ani to, ani to. Ja uważam - szczera rozmowa. Pewnie było trochę emocji, pewnie było trochę twardych słów, ale polityka przecież z twardymi nieraz słowami się kojarzy.
Premier mówił marszałkowi o nielojalności i o politycznym błędzie, jakim była krytyka zachowań rządu po raporcie MAK?
- Takich słów, jak pan mówi, pan premier nie używał.
Jakie były słowa-klucze w tej dyskusji?
- Premier przede wszystkim słuchał opinii członków zarządu. I muszę panu powiedzieć, że - jak mam coś uchylić więcej, bo widzę, że pan redaktor by chciał, przed słuchaczami - to mogę powiedzieć, że blisko 20 członków zarządu zgodziło się z jakimś wspólnym mianownikiem, postawiło jakąś wspólną tezę. Tyle mogę powiedzieć.
Ale jak ta teza brzmiała? "Schetyna popełnił błąd"?
- Ja uważam, że popełnił błąd. Bo do tej pory nawet on przez ostatnie lata, kiedy zdobywałem swoją pozycję w Platformie Obywatelskiej, to on mnie uczył i przestrzegał, że o trudnych sprawach nawet debatujmy wewnątrz. A na zewnątrz bądźmy wspólnie, przekazujmy wspólny komunikat, bo to w polityce jest ważne. Bo inaczej, to ludzie nie wiedzą, co tak naprawdę Platforma mówi. A myślę, że wielu z nas uznało, że Grzegorz Schetyna nie zauważył jednej rzeczy: że debata o tym, kto jest liderem tej partii i w jaki sposób władze Platformy decydują o pewnych kwestiach - zostało to ustalone rok temu, kiedy dokonywały się wewnętrzne wybory w Platformie Obywatelskiej.
I liderem jest Donald Tusk.
- Jest liderem Donald Tusk, jest określony zarząd partii.
I trzeba się podporządkować jego wyrokom i jego decyzji.
- Nie, nie. Trzeba po prostu umieć rozmawiać.
A wierzy pan, że to wszystko służy Schetynie? Bo tak się mówi w politycznym świecie. Ludzie nieżyczliwi marszałkowi mówią, że ta krytyka służy Grzegorzowi Schetynie do obalenia premiera.
- Mówi pan o działaczach Platformy?
Mówię o działaczach, o pogłoskach i o spekulacjach w Platformie.
- Nieżyczliwi Schetynie oceniają, że to, co się dzieje dzisiaj wokół niego, jest dla niego korzystne.
Tak nieżyczliwi uważają?
- Nieżyczliwi Schetynie.
A uważa pan, że rzeczywiście Schetyna gra na jakiś układ powyborczy, w którym to on będzie premierem?
- Takiego określenia strategii mi w tej wewnętrznej rozmowie brakowało. Grzegorz Schetyna, jako jeden z liderów PO, miał w środę prawo określenia pewnego poglądu na to, w którym kierunku powinniśmy iść. Rozmowy jednak nie dokończyliśmy i myślę, że na kolejnym zebraniu Grzegorz Schetyna taką wizję przedstawi.
Powiem panu, co ja słyszałem o tej rozmowie: że było bardzo twardo. Premier był ponoć bardzo rozżalony i zdenerwowany.
- Nie był rozżalony i zdenerwowany, był raczej spokojny. Bardziej wsłuchiwał się w ten głos demokracji Platformy.
Ale mówił też Grzegorzowi Schetynie: pamiętasz Grzegorz, co stało się z ludźmi, którzy byli nielojalni. Pamiętasz, co stało się z Piskorskim i z Balazsem?
- Nie, inaczej mówił. Te nazwiska padły, ale w innym kontekście. Uważam, że w sposób nieuprawniony spłyca się ten przykład do tego, aby pokazać, jak krwawy jest Donald Tusk.
A nie jest krwawy?
- Niech pan mi przypomni sprawę Pawła Piskorskiego. Czy Platforma popełniła wtedy błąd czy podjęła dobrą decyzję?
Nie chcę wracać do tej historii. Śmieszne było to, że akurat Paweł Piskorski został z Platformy usunięty za coś, co było dla polityka nie najgorszym sposobem zarabiania pieniędzy. Mnóstwo innych kontrowersji wokół Pawła Piskorskiego uszło mu płazem, a wyrzucono go za to, że zasadził las.
- Nieprawda. Polityk buduje sobie opinię o samym sobie i myślę, że Paweł Piskorski przekroczył wtedy pewną granicę.
Grzegorz Schetyna tej granicy nie przekroczył na razie?
- Gdyby przekroczył, to pewnie zarząd skończyłby się jakimś wnioskiem.
Nie skończył się takim wnioskiem, a skończy się wnioskiem o wyrzucenie z partii Jarosława Gowina? Bo i takie głosy słyszę z Platformy.
- Nie było żadnych wniosków końcowych po naszej dyskusji wewnętrznej.
Obronicie Klicha dzisiaj?
- Myślę, że tak.
Tylko po to, by dać mu później możliwość podania się do dymisji?
- Nie po to.
Ale głównie po to, żeby był w stanie honorowo odejść?
- Wczorajsze wystąpienie pana Ludwika Dorna w parlamencie pokazało, że nie ma argumentu na to, by Klicha odwołać.
Ale nie uważa pan, że dni Klicha w resorcie są policzone?
- Uważam, że dla Bogdana Klicha sprawa polskiego raportu jest kluczowa i o tym pan premier wczoraj mówił.
Weźmie go pan na senacką listę w Platformie?
- Nie wykluczam.
Ale też nie przesądza pan.
- Nie wykluczam, nie przesądzam, ale chciałbym, gdyż bardzo dobrze oceniam doświadczenie i jego pozycję w środowisku krakowskim.