"Nie wykluczam Samoobrony"
Jeżeli wyborów nie będzie, trzeba będzie szukać większości parlamentarnej tam, gdzie można - deklaruje marszałek Sejmu Marek Jurek, gość Kontrwywiadu Kamila Durczoka w RMF FM. Nie wyklucza ewentualnej koalicji z Samoobroną.
Posłuchaj całej rozmowy:
Kamil Durczok: Panie marszałku, czy w piątek będzie głosowany wniosek o samorozwiązanie Sejmu?
Marek Jurek: Jeżeli zostanie zgłoszony, ja nie wiem, czy on w tej chwili leży. Osobiście byłbym za tym, żeby był głosowany, bo uważam, że tą sytuacje należy wyjaśnić jak najszybciej. Jeżeli mamy mieć wcześniejsze wybory to powinny się odbyć jak najwcześniej, w możliwie wczesnym terminie majowym. Jeżeli opozycja nie będzie potrafiła zachować się jak opozycja i odrzuci ten wniosek to też najlepiej jak najszybciej wyjaśnić tę sytuację.
Będzie być może głosowany w piątek, ale z łatwym do przewidzenia rezultatem, bo opozycja a przede wszystkim PO mówi tej propozycji "nie". Proszę powiedzieć po co było to całe zamieszanie?
Ja nie jestem pewien tego rezultatu.
A na podstawie czego pan wnosi, że może być inny wynik tego głosowania?
Na podstawie znaczenia odrzucenia wniosku o skrócenie kadencji przez opozycję. Jeżeli opozycja boi się wyborów, to znaczy, że nie jest opozycją.
Platformie Obywatelskiej się zebrać nie da, a Platforma mówi wyraźnie, że nie będzie głosowała za samorozwiązaniem Sejmu. Wniosek raczej nie przejdzie.
To by znaczyło, że nie mamy do czynienia z opozycją. Są dwie hipotezy: albo, że to jest zachowanie mało poważne i tak naprawdę chodzi nie o dążenie do parlamentarnej zmiany rządu tylko o bycie w Sejmie. Albo jest gorsza hipoteza, że tak naprawdę chodzi nie o opozycję ale o działanie destrukcyjne na zasadzie "im gorzej, tym lepiej", lepiej, żeby utrzymywała się sytuacja kryzysu politycznego, która musi owocować skutkami społecznymi, niż rozwiązać ją normalnymi, demokratycznymi metodami.
Tylko pytanie panie marszałku kto jest źródłem tego kryzysu. Ja wczoraj słuchałem Andrzeja Leppera, który mówi tak: Nie miałem od Jarosława Kaczyńskiego żadnych sygnałów, że jest z nas niezadowolony. Potem Marek Kotlinowski mówi: W środę rozmawiałem z prezesem Kaczyński. Rozmowa bez żadnych pretensji. W sobotę jest wniosek o samorozwiązanie Sejmu. Co się wydarzyło po drodze?
Wydarzyła się masa rzeczy, choćby to, że w poniedziałek kiedy trzeba było zwołać nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, zresztą po wniosku, formalnie złożonym przez pana Romana Giertycha obaj wicemarszałkowie Sejmu nie pokazali się na prezydium Sejmu bez żadnego uprzedzenia. Trudno to określić jako lojalną współpracę. Mimo że w sprawach takich jak terminarz sejmowy, prezydium decyduje kolegialnie to koledzy uznali, że można wyłączać ze współpracy parlamentarnej każdą dziedzinę, która się tylko wyłączyć da. Trudno to określić jako zachowanie lojalne, tym bardziej że było to poprzedzone charakterystyczną dla pana Giertych sztuczką - wniosek o nadzwyczajne posiedzenie Sejmu; jeżeli ten wniosek nie zostanie przeprowadzony - a brakuje głosów do tego, żeby go przeprowadzić - to wtedy można powiedzieć po raz kolejny, że marszałek blokuje postępy śledztwa parlamentarnego w sprawie systemu bankowego w Polsce. Jeżeli uda się ten wniosek mimo wszystko przeprowadzić, to wtedy się podważa jego wagę i uruchamia się te dziwne wywiady pana Marka Kotlinowskiego dla Gazety Wyborczej. Z tego powodu, że my nie reagowaliśmy przez wiele tygodni nie wynika, że nie było tych wszystkich ataków pana Romana Giertycha na moją pracę jako marszałka Sejmu.
Jedna strona przedstawia przykłady na uzasadnienie swojej tezy. Druga strona na uzasadnienie swojej tezy. A może jest po prostu tak, że Jarosław Kaczyński zabrał się za naprawianie swojego błędu, który się nazywa paktem stabilizacyjnym. Pakt stabilizacyjny, który niczego nie stabilizował.
Ja myślę, że niezbędną rolą wolnych mediów - komentatorów życia publicznego - jest to, żeby w wypadku kiedy mamy do czynienia z opiniami wyraźnie sprzecznymi - zestawić je i rozsądzić. Nawet jeżeli racje są podzielone. Rzadko się w naturze dzieje, żeby rzeczy dzieliły się po równo, więc na kimś spoczywa tutaj wina i w moim przekonaniu jeżeli mamy budować opinię publiczną na zasadach prawdy, na zasadach sprawiedliwości to ktoś powinien zestawić te fakty i rozsadzić. Ja mogę podać cały szereg przykładów skrajnej, nie merytorycznej agresji ze strony pana Romana Giertycha, które przemilczano ale prowadziły do tego kryzysu. Począwszy od robienia z PiS wrogów praw rodziny, mimo że dzięki PiS, dzięki moim decyzjom została uruchomiona procedura parlamentarna, która doprowadziła bardzo szybko do przyjęcia uchwał o dodatkach poporodowych aż po ataki pana Wierzejskiego.
Wznieśmy się na chwilę nad te wydarzenia i proszę mi wyjaśnić taki fenomen?
Ale ja odpowiem, tylko jedna uwaga. Ja się cały czas wznoszę nad te wydarzenia, dlatego że jak pan zauważył to mówię o rzeczach, których na co dzień nie komentowaliśmy.
Ale cały czas pan opowiada, co kto komu zrobił.
Właśnie dlatego, że przez wiele miesięcy w ogóle na to nie reagowaliśmy. Przynajmniej ja nie reagowałem.
Normalnie jest tak, że rząd dobrze działa jak ma sprawną parlamentarną większość. U nas nie ma sprawnej parlamentarnej większości - pan to przyznaje, Jarosław Kaczyński to przyznaje, a właściwie wszyscy to przyznają. Ale rząd podobno działa sprawnie i skutecznie i uczciwie jeszcze mówi premier. To jest jakiś fenomen.
Tak jest.
A pan go jakoś tłumaczy?
Działa dlatego, że ma wolę polityczną. Np. budżet europejski to jest wyraźne osiągnięcie rządu; uruchomienie polityki prorodzinnej to jest wyraźne osiągnięcie rządu; uruchomienie polityki rolnej np. paliwo rolnicze to jest wyraźne osiągnięcie rządu.
To ja już nie wiem, może ten Sejm do rządzenia nie jest potrzebny, skoro pan jest przekonany, że rząd tak dobrze działa.
Jeżeli człowiek jedzie z rozpędu - a tu jest rozpęd dlatego, że rozpędziła rząd opinia publiczna, która rząd popiera, to na luzie można przejechać nawet 3 kilometry. Natomiast na dłuższą metę trzeba uruchomić silnik tzn. większość parlamentarną, dlatego że na dłuższą metę tak jechać się nie da. W sprzyjających warunkach można parę kilometrów przejechać nawet na luzie.
Bo prędzej czy później natrafi się na jakąś górkę. To jeszcze jedno krótkie pytanie. Jak się pan będzie czuł w koalicji z Samoobroną?
Ja będę głosował za skróceniem kadencji Sejmu. Za tym, żeby oddać decyzję Polakom.
Ale sam pan mówi, że większości do tego raczej nie będzie. Przyznał to pan w połowie naszej rozmowy.
Ja mam nadzieję, że będzie, dlatego że uważam, że dla PO to jest bardzo trudny dylemat. Uważnie słucham wypowiedzi polityków Platformy i one wcale nie są jednoznaczne. Widać, że oni zdają sobie sprawę z odpowiedzialności, którą biorą. Ale jeżeli wyborów nie będzie to rzeczywiście trzeba będzie szukać większości parlamentarnej tam gdzie można.
Czyli w Samoobronie?
Z PO rozmawialiśmy dwa razy na temat większość, tzn. przed wyborami i zaraz po wyborach.
Nie będzie pan czuł dyskomfortu, że Prawo i Sprawiedliwość tworzy koalicję z ugrupowaniem, którego członkowie mają zatargi z prawem?
To nie jest koalicja marzeń, którą chcieliśmy zbudować, ale ostatecznie ja nie głosowałem na inne ugrupowania prócz PiS, a to wyborcy dają mandat poszczególnym ugrupowaniom, a te ugrupowania określają swój stosunek do rządu.
Zobaczymy czy koalicja powstanie, zobaczymy jakie będą losy tego wniosku. Dziękuję bardzo za rozmowę.